Wygrana z legendarnym Rogerem Federerem sprawiła, że na punkcie Huberta Hurkacza w naszym kraju rozpoczęło się prawdziwe szaleństwo. Polak meczem z "Maestro z Bazylei" udowodnił, że jest coraz bliżej światowej czołówki i jeśli jego kariera będzie rozwijała się harmonijnie, stać go na wygranie turnieju Wielkiego Szlema.Wielu fanów wierzyło zresztą, że to już ten moment i Wimbledon 2021 okaże się dla niego szczęśliwy. W półfinale czekał jednak rozstawiony z numerem "7" w tegorocznej drabince Włoch Matteo Berrettini, który był bardzo groźny przeciwnikiem, być może nawet groźniejszym niż doświadczony, ale już nieco słabszy fizycznie Federer.I niestety zaczęło się od kłopotów Polaka. Włoch swój pierwszy gem serwisowy wygrał na "czysto" za po chwili sprawił sporo problemów Polakowi przy jego podaniu, marnując jednak aż trzy break pointy. Jednak w gemach numer siedem i dziewięć dwukrotnie przełamał Hurkacza i pewnie wygrał pierwszego seta 6:3. Nie tylko serwis, ale i piekielnie mocny forehand były atutami Berrettiniego, na które nasz zawodnik zupełnie nie potrafił znaleźć odpowiedzi.Niestety, o drugim secie Hurkacz chciałby jak najszybciej zapomnieć. Berrettini kapitalnie serwował, a na dodatek był bardzo skuteczny. Po swoim pierwszym serwisie wygrywał ponad 90% akcji, przy dużo niższej skuteczności Polaka sprawił, że w drugim gemie nasz tenisista przy swoim serwisie nie zdobył ani punktu, a w czwartym i szóstym również nie zdołał utrzymać swojego podania i po zaledwie 23 minutach przegrał także i druga partię. Na twarzy Hurkacza widać było niestety zniechęcenie, co nie zwiastowało dobrze przed dalszą walką.W trzeciej partii Polak podjął walkę. Do stanu 4:4 trzymał się dzielnie. Dziewiątego meta przegrał niestety bez urwania rywalowi choćby punktu, co napędziło Włocha, który postraszył zawodnika z Dolnego Śląska w kolejnym gemie, ale Hurkacz zdołał utrzymać podanie. Udało mu się to również w kolejnym podejściu i o wyniku seta decydował tie-break. Hurkacz rozpoczął do prowadzenia 4:0 i już do końca nie wypuścił przewagi, wygrywając tie-breaka 7:3 i całą partię 7:6, przedłużając swoje nadzieje na awans do wielkiego finału. Czwarty set zaczął się dla Hurkacza najgorzej jak mógł, bo od straty własnego podania. To nie zwiastowało najlepiej, bo Berrettini w tym meczu serwował naprawdę znakomicie i praktycznie ani razu nie był na poważnie zagrożony przegraną swojego gema serwisowego. W ósmym gemie Włoch zaserwował aż trzy asy, przekraczając liczbę 20 w całym spotkaniu, pokazując, że to jego dzień. Przy podaniu polskiego tenisisty miał nawet piłkę meczową, ale Hurkacz zdołał odwlec wygraną rywala. Nie na długo, bo przy swoim serwisie Berrettini nie wypuścił okazji i przypieczętował wygraną w czwartym secie, który zakończył się wynikiem 6:4. Berrettini dominował w polu serwisowym, ale też zdecydowanie lepiej returnował. To była dziś słabsza strona Hurkacza, którego return był w większości przypadków tylko ratunkiem, co skrzętnie wykorzystywał jego rywal. Hurkacz pożegnał się z turniejem, ale i tak Wimbledon 2021 będzie dla niego piękną kartą w tenisowym CV. Pokonanie Federera czy Daniiła Miedwiediewa, bardzo dobra forma praktycznie od początku imprezy i zaistnienie w świadomości kibiców to kapitał, na którym można budować swoją pozycję w tenisowym świecie. Piękny sen Hurkacza został co prawda dziś przerwany przez Berrettiniego, ale to z całą pewnością nie koniec marzeń o wielkości. Miejmy nadzieję, że ta podróż dopiero się zaczyna.Hubert Hurkacz - Matteo Berrettini (3:6, 0:6, 7:6, 4:6)KK