Takiego przełomowego turnieju Maja Chwalińska właśnie potrzebowała - i stało się to w Pradze. Szczęśliwej dla niej, bo przecież na tych obiektach wygrała dwa lata temu te zawody, a rok temu triumfowała w deblu. Powtórka sukcesu w Advantage Cars Prague Open 2024 byłaby ogromnym zyskiem, pozwoliłaby awansować Polce w okolice 225. miejsca w rankingu WTA, znacznie przybliżyć wstęp do eliminacji Wimbledonu. Polka w maju broni jeszcze tylko dziewięciu punktów za zeszłoroczny ćwierćfinał w Feld am See, 10 czerwca odejdzie jej 20 za zeszłoroczne eliminacje Rolanda Garrosa. I to wszystko. Jutro zaś może dodać aż 75. Cudowny początek Mai Chwalińskiej w półfinale w Pradze. Pięć gemów, trzy stracone punkty 24-letnia Turczynka İpek Öz nie musi się o to martwić, ona jest wśród dwustu najlepszych zawodniczek, do tego wyspecjalizowała się w grze na kortach ziemnych. Inne, jeśli tylko może, omija szerokim łukiem. Tymczasem Chwalińska grała tak, że jej rywalka, wyżej przecież notowana w rankingu WTA, wściekała się już w czwartym gemie. W trzech pierwszych zdobyła zaledwie jeden punkt, była całkowicie bezradna. Polka zmieniała tempo akcji, była chirurgicznie precyzyjna przy swoich topspinach, po czym nagle zachęcała rywalkę slajsami do przejęcia inicjatywy. Turczynka zaś sądziła, że zdobędzie łatwe punkty - robiła kilka kroków w kierunku siatki, co kończyło się minięciami ze strony 22-latki z Bielska-Białej. Dla İpek Öz to był koszmar - zdenerwowana, sfrustrowana wydarzeniami na korcie, czwartego gema zakończyła podwójnym błędem serwisowym. Piątego, gdy podawała Polka, do zera. Chwalińska nie wygrała jednak seta "bajglem", choć prowadziła 30:0 i dzieliły ją od tego dwa punkty. W kolejnej akcji zaliczyła uślizg stopy za linią końcową, źle trafiła w piłkę, zgubiła trochę rytm. Przegrała siedem kolejnych akcji, Turczynka ugrała dwa gemy. I na tym jej passa się skończyła. Przełamanie, 0:1. A później znów świetna seria Mai Chwalińskiej. Sześć kolejnych gemów i miejsce w finale W drugim secie tylko początek był wyrównany, Chwalińska została nawet na starcie przełamana. Jak więc zareagowała? Najlepiej jak można - tym samym! Kluczowy okazał się czwarty gem, przy prowadzeniu Polki 2:1 i serwisie jej rywalki. 18 punktów, trzy okazje Öz na wyrównanie, zdecydowanie więcej zaś Polki na kolejnego breaka. I to się 22-latce udało - odskoczyła. A później pomknęła już po finał, rywalka była kompletnie zagubiona. W finale rywalką Polki będzie kolejna rozstawiona przeciwniczka, trzecia już w tym turnieju. Tym razem 19-letnia Czeszka Dominika Šálková, numer cztery w drabince. Zawodniczka, pukająca do grona 150 najlepszych zawodniczek na liście WTA, a w przypadku zwycięstwa na pewno tam się znajdzie. No i ma jeden atut - w karierze grała w pięciu singlowych finałach turniejów ITF, wszystkie wygrała. Ostatni - ITF W75 w marcu w Mariborze. Turniej ITF W75 w Pradze (korty ziemne). Półfinał Maja Chwalińska (Polska) - İpek Öz (Turcja, 8) 6:2, 6:1.