Katarzyna Kawa to czwarta polska rakieta w rankingu WTA, dziś zajmuje 189. miejsce na światowej liście. Nie jest to pozycja zła, rok temu o tej porze była niżej, ale pewnie i 31-letnia zawodniczka może czuć niedosyt. Początek roku nie był zbyt udany w jej wykonaniu, trudno było liczyć na to, że dostanie szansę zastąpienia Igi Świątek w United Cup. Tyle że w swoich trzech kolejnych singlowych występach - Australian Open, Hua Hin i Austin - nie była w stanie przejść nawet kwalifikacji. Raptem jedno zwycięstwo w czterech spotkaniach. I nie grała bynajmniej z zawodniczkami, które są w czołowej setce rankingu... Była finalistka Wimbledonu na drodze Polki. Jeszcze jesienią wygrała WTA Finals w deblu Polka wróciła do zmagań dokładnie po miesięcznej przerwie - na dodatek wybrała mączkę, a nie korty twarde. Na tych ostatnich jesienią odniosła może i nawet najcenniejsze zwycięstwo, w Monastyrze ograła Martinę Trevisan, ale najlepiej punktowała właśnie na cegle: w Bari, Lublanie, Parmie czy Walencji. Dziś też wreszcie się tu przełamała. W challengerze WTA 125 w Antalyi Polka musiała zacząć od kwalifikacji, tu jej rywalką była Wiera Zwonariowa. 39-letnia Rosjanka najlepszy okres ma już dawno za sobą, była kiedyś drugą zawodniczką świata, w singlowym rankingu spadła już do trzeciej setki. No i z turnieju na turniej ma coraz większe problemy. Nie zapominajmy zaś, że to świetna deblistka, jesienią wygrała z Laurą Siegemund WTA Finals i turnieje w Ningbo czy Nanchangu, a w US Open były w finale. Przełamanie Katarzyny Kawy. Wreszcie cenne zwycięstwo w 2024 roku Polka dziś grała falami, po kiepskim początku, gdy dała się przełamać na 1:2 i 2:3, wskoczyła na właściwe tory, wygrała cztery kolejne gemy i całego seta. Wydawało się, że teraz będzie jej już łatwiej, bo i Rosjanka miała olbrzymie problemy przy swoim serwisie. Dla niej była to pierwsza potyczka z polską tenisistką - w singlu czy deblu - od ubiegłorocznego zamieszania w Warszawie, gdy nie została w lipcu wpuszczona do naszego kraju. I to Zwonariowa świetnie zaczęła drugiego seta, wygrała cztery pierwsze gemy, a później już dość szybko mogła cieszyć się z wyrównania w meczu (6:1). Tyle że jak to w kobiecym tenisie często bywa, do zmian nastrojów po obu stronach siatki dochodzi dość często. Ledwie zaczęła się decydująca partia, a już Kawa zdołała wygrać 15 z 20 pierwszych punktów, prowadziła 3:0 i miała dwa break-pointy. I wtedy zrobiło się trochę nerwowo, Rosjanka wygrała tego gema, do zera rozbiła Polkę przy jej serwisie, można się było obawiać powtórki z drugiego seta. Do takiej sytuacji jednak nie doszło, choć 31-letnia zawodniczka z Krynicy Zdrój i taka miała drobne kłopoty ze skończeniem meczu. Wykorzystała dopiero piątą piłkę meczową, awansowała do decydującej rundy eliminacji. Czas na reprezentantkę Francji. Dwa dni temu ograła inną Polkę W niej o główną drabinkę zmierzy się z urodzoną w Ukrainie, a reprezentującą Francję Carole Monnet, która w piątek na Cyprze pokonała Maję Chwalińską. Tylko po to, by już wczoraj przegrać "rowerem" ze swoją rodaczką Loïs Boisson. Triumfatorka tego meczu w pierwszej rundzie zagra z inną kwalifikantką, Japonką Moyuką Uchijimą bądź 15-letnią Turczynką Adą Kumru, która dostała dziką kartę. Turniej WTA 125 w Antalyi (korty ziemne). 1. runda eliminacji Katarzyna Kawa (Polska, 4) - Wiera Zwonariowa (-) 6:3, 1:6, 6:2.