Panfil znalazł się w dość komfortowej sytuacji, gdy po wygraniu pierwszego seta 6:2, w drugim objął prowadzenie 4:0. Pozornie jednak, bowiem Torebko skutecznie odrabiał straty, wyrównując na 4:4, a następnie wychodząc na 6:5. - W pierwszym secie świetnie serwowałem, chyba popełniłem tylko dwa niewymuszone błędy, grałem bardzo dobrze. Podobnie do 4:0 w drugim. Potem nie wykorzystałem dwóch piłek na 5:1 i zrobiło się trochę nerwowo. Na szczęście w tie-breaku od początku wszystko szło po mojej myśli - powiedział po meczu Polak. W tie-breaku zdobył pierwsze sześć punktów, a przy stanie 6-1, rywal popełnił podwójny błąd serwisowy. Panfil występuje w Szczecinie dzięki "dzikiej karcie". - Chcę podziękować organizatorom. Gdybym miał grać w eliminacjach, to pewnie nie przyjechałbym, bo na ostatnim turnieju naciągnąłem mięsień pośladka. Dzięki dzikiej karcie miałem kilka dni na odpoczynek i rehabilitację. Cieszę się z dzisiejszego zwycięstwa, bo bardzo chciałem wygrać ten mecz dla mojego brata, do którego wróciłem po rocznej przerwie. To nasz pierwszy wspólny turniej od dawna - stwierdził tenisista z Bytomia. Aleksander Panfil jest trenerem po AWF i właścicielem hali tenisowej w Ustroniu. Przez większość dotychczasowej kariery prowadził młodszego brata, który przymierza się do wyjazdu do znanej akademii tenisowej na Florydzie należącej do Nicka Bollettieriego. - To na razie nie jest jeszcze pewne, ale otrzymałem taką propozycję i właściwie jestem na tak. Jest jednak warunek, że muszę być na koniec roku w czołowej 500 rankingu. Zobaczymy, czy się uda. Najważniejsze, że się nie poddaję, mimo ostatnich problemów osobistych, no i wciąż chcę grać - dodał Panfil. Teraz zmierzy się z rozstawionym z numerem piątym Rumunem Victorem Hanescu, który wyeliminował we wtorek innego posiadacza "dzikiej karty" Marcina Gawrona, wygrywając 6:4, 6:3. W każdym z setów decydowało pojedyncze przełamanie serwisu. - Na pewno zabrakło mi ogrania i doświadczenia na tym poziomie, bo nie często mam okazję grać z kimś, kto był w pierwszej setce. Dla rywala taki mecz to chleb powszedni, a dla mnie coś wyjątkowego. Nie popełniał błędów w najważniejszych momentach, a ja tak - powiedział Gawron, który po raz siódmy wystąpił w Szczecinie, a w 2008 roku był tu w ćwierćfinale. Wieczorem start w jubileuszowej, 20. edycji turnieju rozpocznie rozstawiony z numerem trzecim Jerzy Janowicz. Zmierzy się z Belgiem Yanickiem Mertensem. 21-letni Polak, sklasyfikowany na 85. miejscu w rankingu ATP World Tour, został nieoczekiwanie najwyżej notowanym uczestnikiem imprezy. We wtorek z gry w Szczecinie zrezygnował bowiem Niemiec Bjoern Phau (nr 2.), który narzekał na problemy z karkiem. Zastąpił go Holender Thomas Schoorel, jeden z pokonanych w ostatniej rundzie kwalifikacji, ale przegrał z Guido Andreozzim. Włoch będzie teraz rywalem posiadacza "dzikiej karty" - Arkadiusza Kocyły. Natomiast raptem 27 minut trwał występ turniejowej "jedynki" - Włocha Filippo Volandriego, który skreczował przy stanie 2:4 w pierwszym secie meczu ze swoim rodakiem Alessandro Gianessim. Wyniki gra pojedyncza - Jerzy Janowicz (Polska, 3) - Yanick Mertens (Belgia) 6:7 (8-10), 6:3, 6:4 Alessandro Giannessi (Włochy) - Filippo Volandri (Włochy, 1) 4:2 - krecz Volandrego Victor Hanescu (Rumunia, 5) - Marcin Gawron (Polska) 6:4, 6:3 Grzegorz Panfil (Polska) - Peter Torebko (Niemcy) 6:2, 7:6 (7-1) Jan Mertl (Czechy) - Facundo Arguello (Argentyna) 6:2, 2:0 - krecz Arguello Iwan Siergiejew (Ukraina) - Bastian Knittel (Niemcy) 6:3, 6:4 Andriej Gołubiew (Kazachstan) - Gianluca Naso (Włochy) 6:4, 7:6 (7-4) Simon Greul (Niemcy) - Arnau Brugues-Davi (Hiszpania) 6:2, 6:1 Guido Andreozzi (Włochy) - Thomas Schoorel (Holandia) 6:2, 7:6 (7-3) gra podwójna (mecze Polaków) - Grzegorz Panfil, Michał Przysiężny (Polska) - Stefano Ianni, Gianluca Naso (Włochy) 2:6, 6:3, 12-10 Piotr Gadomski, Arkadiusz Kocyła (Polska) - Alessandro Giannessi, Daniel Munoz-de la Nava (Włochy, Hiszpania) 7:6 (7-5), 6:1