Montanes już po raz dziesiąty gra w szczecińskim challengerze (korty ziemne, pula nagród 106,5 tys. euro). Był finalistą edycji 2008 i półfinalistą w latach 2009 i 2011. Aby zagrać w tym roku musiał prosić organizatorów o dziką kartę, bo w momencie zamykania listy graczy plasował się na 44. miejscu listy ATP, a w challengerach mogą grać zawodnicy spoza pierwszej pięćdziesiątki. Powszechnie był uznawany za jednego z faworytów. Jedynie Panfil, najbardziej zainteresowany wynikiem jego rywalizacji z Serbem, poddawał w wątpliwość te opinie. - Pashanski gra bardzo dobrze na ziemi, uważam, że ma równe szanse w meczu z Montanesem - przyznał Ślązak. Nie mylił się. Nim Hiszpan "wszedł w grę" Serb wygrał z nim seta. Potem kibice oglądali zaciętą walkę w drugiej partii, w której obaj zawodnicy imponowali zwłaszcza grą daleko poza linią końcową kortu. O końcowym wyniku zadecydował tie-break. Montanes przegrał w nim piłkę przy własnym serwisie i Serb objął prowadzenie 5-3. Mecz zakończył Hiszpan uderzeniem w siatkę ze środka kortu. Był tak wściekły, że szybko uciekł do szatni, do nikogo się nie odzywając. Wyniki pierwszej rundy: Boris Pashanski (Serbia) - Albert Montanes (Hiszpania, 1) 6:1, 7:6 (7-4) Pablo Andujar (Hiszpania, 2) - Florent Serra (Francja) 7:6 (7-4), 4:6, 7:5 Jan Mertl (Czechy) - Michal Schmid (Czechy) 6:3, 6:2 Simon Greul (Niemcy) - Axel Michon (Francja) 6:7 (5-7), 6:3, 6:2 Ołeksandr Niedwiesow (Ukraina, 7) - Jan Kuncik (Czechy) 6:2, 6:7 (5-7), 6:2 Antonio Veic (Chorwacja) - Tim Puetz (Niemcy) 7:6 (8-6), 6:4 Guillaume Rufin (Francja, 3) - Dominik Mefert (Niemcy) 6:1, 7:6 (8-6)