- Na początku grał tak, jak mi pasuje, mocno, ale regularnie, więc dominowałem na korcie i wygrałem łatwo seta. Ale później zaczął zmieniać rytm i trochę szarpał grę, a ja się nieco pogubiłem. Trochę uciekła mi koncentracja i w pewnym momencie było zbyt późno, żeby odrobić stracone serwisy. Za to w trzecim secie to ja go szybko przełamałem. To był kluczowy moment dzisiaj, bo później już do samego końca po prostu tylko pilnowałem swojego serwisu - powiedział po meczu Majchrzak. - Wygrałem tu jeden mecz, czyli zrealizowałem plan minimum, jaki sobie założyłem. Teraz mogę tylko zrobić więcej, ale nie myślę o ćwierćfinale czy jeszcze lepszym wyniku. Po prostu zawsze skupiam się na najbliższym meczu. Kolejnym rywalem 18-latka z Piotrkowa Trybunalskiego będzie, ale dopiero w czwartek, Francuz Axel Michon, który po południu wyeliminował Niemca Andreasa Becka (nr 5.). Za to w środę o godzinie 19.00 razem z Janem Zielińskim będzie walczył w ćwierćfinale debla. Majchrzak przyjechał do Szczecina tydzień po tym, jak w Nankinie zdobył złoty medal w singlu w Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich. Obecny sezon jest ostatnim, w którym łączy starty w gronie juniorów z pierwszymi przymiarkami do gry w zawodowym Tourze. - W sumie między gra wśród juniorów i seniorów tenisowo niewiele się to wszystko różni. A tak naprawdę największa różnica jest widoczna w kwestii przygotowania fizycznego, szczególnie do ciężkich trzysetowych meczów. Ja w sumie i tak nie mogę narzekać, bo w tym sezonie jakieś 60, czy nawet 70 procent, meczów miałem trzysetowych - powiedział Majchrzak. - Poza tym grałem w tym roku w juniorskim Wielkim Szlemie, a te turnieje nie różnią się bardzo organizacyjnie od tego challengera. Juniorzy nie grają o pieniądze, a tu są pokaźne premie finansowe, więc jest większa konkurencja, ale i koszty. Ja i tak mam dość dobrą sytuację dzięki wsparciu sponsora, bo jestem członkiem Siemens Tennis Team Polska. Choć to oczywiście nie wystarczy do pokrycia wszystkich kosztów związanych ze startami, ale zawsze stanowi dużą pomoc - dodał. O godzinie 19.00, w meczu dnia rozgrywanym częściowo przy sztucznym oświetleniu, wystąpi jeszcze Grzegorz Panfil. Rywalem tenisisty startującego z "dziką karta" będzie rozstawiony z numerem drugim Niemiec, pochodzący z Jamajki, Dustin Brown. Na starcie 22. edycji Pekao Szczecin Open stanęła w sumie rekordowa liczba sześciu Polaków, podobnie jak to miało miejsce przed dwoma laty. Do trzech posiadaczy "dzikich kart" dołączyło bowiem trzech zwycięzców kwalifikacji: Koniusz, Gawron i Kowalczyk. Jednak wszyscy ponieśli we wtorek porażki w pierwszej rundzie. Jako pierwszy zszedł z kortu jako pokonany Gawron, po porażce z Hiszpanem Albertem Montanesem (nr 4.) 1:6, 3:6, który przyjechał po raz 11., a w 2008 roku dotarł tu do finału. Po nim, również na korcie centralnym, porażkę poniósł Koniusz, pokonany 6:1, 7:6 (11-9) przez ubiegłorocznego triumfatora tej imprezy Aleksandra Niedowiesowa z Kazachstanu (nr 3.). W tie-breaku Polak nie wykorzystał dwóch setboli. Nie powiodło się też Kowalczykowi, bowiem przegrał z Czechem Adamem Pavlaskiem 4:6, 3:6 oraz posiadaczowi "dzikiej karty" Rafałowi Teurerowi, który musiał uznać wyższość Francuza Mathiasa Bourgue’a 4:6, 6:4, 3:6. Ze Szczecina Tomasz Dobiecki