31-letni Francuz dosłownie w ostatniej chwili wyjechał na tor, a właściwie kort, bowiem zgłosił się do szczecińskiego challengera już po regulaminowym terminie i musiał w tej sytuacji skorzystać z “dzikiej karty" przyznanej przez organizatorów. - Trudno byłoby nie przyznać mu tej przepustki, w końcu to były numer siedem na świecie i trzykrotny półfinalista imprez zaliczanych do Wielkiego Szlema. Poza tym jest to posiadacz jednego z najpiękniejszych i najbardziej stylowych bekhendów w męskim tenisie. Gasquet jest jednym z przykładów wielkich powrotów na szczecińskie korty, bo przecież grał u nas już 13 lat temu, choć bez powodzenia, bo odpadł wtedy w pierwszej rundzie. Warto podkreślić, że to on do nas się zgłosił z zapytaniem, czy może zagrać w Pekao Szczecin Open - powiedział dyrektor turnieju Krzysztof Bobala. Skoro pole position należy do Gasqueta, to miejsce w pierwszej linii startowej zajmie obok niego Argentyńczyk Federico Delbonis (60.). Rozstawiony z numerem drugim gracz skorzystał z nieobecności Horazio Zeballosa (58.), który w piątek poinformował organizatorów, że nie przyleci w wyniku problemów zdrowotnych. W dwóch kolejnych rzędach ustawią się kolejni dobrzy tenisiści sklasyfikowani w czołowej setce rankingu ATP World Tour. W drugim Niemiec Florian Mayer (74.) i Włoch Andreas Seppi (81.), a w trzecim ubiegłoroczny triumfator Włoch Alessandro Giannessi (91.) i Argentyńczyk Carlos Berlocq (96.). Polskich kibiców zainteresuje na pewno skład w czwartej i ostatniej zarazem - linii startowej Pekao Szczecin Open 2017. Z numerem siódmym wystąpi w imprezie Włoch Marco Cecchinato (102.), a z ósmym - Jerzy Janowicz (110.), najlepszy polski tenisista. - Sześciu zawodników z pierwszej setki ranking ATP World Tour przed losowaniem drabinki głównej naprawdę robi wrażenie. Cieszymy się z tak mocnej obsady, bo to rzadkość w challengerach, nawet posiadających - tak jak my - najwyższą rangę “Top Level Event". To bardzo miły prezent na 25-lecie naszego turnieju. Tym bardziej, że poza tymi zawodnikami na liście zgłoszeń jest jeszcze kilku bardzo dobrych zawodników, jak Norweg Casper Ruud, Argentyńczyk Renzo Olivo, niemal stały już bywalec Niemiec Dustin Brown czy Japończyk Taro Daniel - podkreślił Krzysztof Bobala. Brown to podwójny zwycięzca szczecińskiego challengera z 2014 roku (w singlu i deblu), a przed rokiem przegrał w finale z Giannessim. Było to dość nieoczekiwane, ale jak się później okazało dwa dni wcześniej porzuciła go wieloletnia narzeczona, więc można wybaczyć mu chwilę rozkojarzenia na korcie, o której nie wspomniał nawet słowem na ostatniej konferencji prasowej. Pekao Szczecin Open, razem z Brunszwikiem (Niemcy) i Mons (Belgia) otrzymał nagrodę dla najlepszego turnieju w cyklu - ATP Challenger Award 2016. Zdarzyło się t po raz drugi w historii tej imprezy, a poprzednio miało to miejsce w 2002 roku - Cieszymy się z tego wyróżnienia, bo przyznają ją sami tenisiści, wybierając najlepszy challenger w całym cyklu, w którym znalazło się w ubiegłym sezonie aż 166 imprez. To świadczy, że podoba im się w Szczecinie, zresztą dlatego też chętnie do nas wracają, jak choćby Brown, Gianessi, Seppi czy Gasquet. W przeszłości występowali u nas choćby: Szwajcar Stan Wawrinka, Rosjanin Nikołaj Dawidienko, Chilijczyk Nicolas Massu, Francuz Florent Serra oraz Hiszpanie Juan Ignacio Chela, Juan Carlos Ferrero, David Ferrer, Sergi Bruguera, Alex Corretja, Felix Mantilla, Marcel Granollers, Alberto Martin czy Alberto Montanes, ale żadnemu z hiszpańskich graczy nie udało się tu dotychczas zwyciężyć - przypomniał Bobala. Faktycznie, jedną z wizytówek szczecińskiego turnieju jest "hiszpańska klątwa", której najprawdopodobniej nie uda się odczarować również w tym roku. W piątek nad ranem problemy zdrowotne zmusiły do rezygnacji ze startu jedynego zgłoszonego Hiszpana Tommy’ego Robredo. Są jeszcze szanse, że z listy oczekujących do głównej drabinki wejdzie jego rodak Inigo Cervantes (246.), ale nie będzie należał do grona faworytów. Skład par w pierwszej rundzie 25. Pekao Szczecin Open poznamy w sobotę po południu.