Mecz z Rosjaninem Aleksiejem Watutinem rozpoczął się dla Montanesa koszmarnie, od przegrania sześciu pierwszych gemów. Skorzystał po tym z pomocy medycznej, po czym zacząłmozolie odrabiać straty i wygrał dwie kolejne partie po zaciętej walce 7:5, 6:4. - Lubię tu przyjeżdżać, bo Pekao Szczecin Open to moim zdaniem najlepszy turniej rangi na świecie, a trzynaście moich występów tutaj świadczy chyba o tym, że mówię prawdę. Bardzo lubię grać w Szczecinie i - tak jak wszyscy - czekam na upragnione zwycięstwo Hiszpana. Słyszałem już, że klątwę może odczarować tylko Rafa Nadal i kto wie, może nawet jest w tym trochę racji. Mogę jednak obiecać, że dołożę wszelkich starań, aby dotrzeć jak najdalej w turnieju i będę zaciekle walczył o każde kolejne zwycięstwo - obiecał Montanes. Trzymamy za słowo, ponieważ już w pierwszej rundzie pożegnał się z tegorocznym Pekao Szczecin Open najwyżej rozstawiony w tym roku Hiszpan Marcel Granollers. W drugiej jego los podzielił - w środę wieczorem - Inigo Cervantes (nr 2.), ponosząc porażkę z Francuzem Contantem Lestienem 4:6, 6:7 (5-7) - Cieszę się, że udało się wygrać w dwóch setach, bo mecz nie należał do najłatwiejszych. Na szczęście udało mi się zachować odpowiednią regularność, nie popełniałem zbyt wielu błędów i to zadecydowało o zwycięstwie. Pokonałem wysoko rozstawionego zawodnika, który specjalizuje się w grze na tej nawierzchni, więc mam powody do zadowolenia - powiedział Francuz, który w piątek może przypieczętować "hiszpańską klątwę", bowiem spotka się z Montanesem. W tym miejscu zmuszeni jesteśmy przypomnieć, że w 24-letniej historii Pekao Szczecin ani razu nie oddało się triumfować hiszpańskiemu tenisiście, choć w przeszłości wystąpiło u nas sporo gwiazd z tego kraju. Drugą parę ćwierćfinałową, wyłonioną w środę stworzyli: triumfator Pekao Szczecin Open sprzed dwóch lat Dustin Brown (nr 3.) - po wygranej z Francuzem Mathiasem Bourque 6:1, 6:1 - oraz Włoch Salvatore Caruso, który w drugiej rundzie uporał się z Czechem Zdenkiem Kolarem 6:4, 6:3. Przed nami cztery kolejne mecze 1/8 finału, z których dwa ostatnie powinny w piątek przyciągnąć na trybuny komplet widzów. O godzinie 17.00 na kort centralny im. Bohdana Tomaszewskiego wyjdzie utalentowany norweski 17-latek Casper Ruud, a jego rywalem będzie Włoch Marco Cechinato (nr 8.). Około godz. 19, w "Meczu Dnia" przy sztucznym świetle wystąpi Jerzy Janowicz, a po drugiej stronie siatki stanie Włoch Stefano Napolitano. Po południu do półfinału rywalizacji deblistów dotarł Mariusz Fyrstenberg, trzykrotny zwycięzca naszego challengera (z lat 2001, 2003, 2005) z brytyjskim partnerem Colinem Flemingiem. Pokonali w drugim swoim meczu w imprezie Polaków Adriana Andrzejczuka i Mateusza Smolickiego 6:3, 6:2. - To druga nasza wygrana nad polską parą w tegorocznym turnieju, ale dzięki niej zdobywamy ograni. Z Colinem umówieni jesteśmy na wspólne występy do końca sezonu, ale dopiero jest nasz drugi start. Potrzebujemy dwóch, trzech wygranych meczów, żeby dopracować szczegóły i powinno być dobrze. Obaj ostatnio mamy nieco niższy ranking, ale wierzę, że uda nam się go poprawić w najbliższych tygodniach. Zawsze na jesieni gra mi się dobrze i przychodzą wtedy lepsze wyniki, więc wierzę, ze podobnie będzie i tym razem - uważa Fyrstenberg.