Pochodząca z Sosnowca Kania w pierwszym gemie walczyła dzielnie. Nie przejęła się tym, że na początku było 0:30. Polka passing-shotem wzdłuż linii wykorzystała pierwszego breaka i przełamała serwis Chinki. Kania grała cierpliwie także w drugim gemie. Serwisem nie wprawiała w zakłopotanie rywalki, chociaż wyrzucające podanie dało jej przewagę na 2:0. Po chwili, lekkim bekhendem wzdłuż linii całkowicie zaskoczyła renomowaną rywalkę!Za moment znowu serwowała Na Li, szybko prowadziła 30:0, ale nadziała się na piękny bekhendowy return Polki. Ostatecznie Li wywalczyła pierwszego gema mocnym serwisem, wyrzucającym Paulę na zewnątrz.Po przerwie Paula rozegrała koncertowego gema, wygrywając go do zera. Było w nim wszystko i mocne crossy bekhendowe i as serwisowy!W piątej części I seta Kania wytrzymywała długie wymiany, ale ostatecznie do 15 wygrała ją Li Na.W szóstym gemie Paula spróbowała skrótu, do którego doszła Chinka i postawiła naszą zawodniczkę pod ścianą - zrobiło się 30:40, to była pierwsza piłka na przełamanie serwisu Polki. Li posłała jednak return w aut.Po chwili Paula wygrała w imponującym stylu wymianę, posyłając piłkę po przekątnej, obok zdezorientowanej rywalki! Na dodatek pierwszy challenge okazał się być po myśli naszej tenisistki, piłka była minimalnie autowa!Na Li zdenerwowała się, wzmocniła podanie, zanotowała pierwszego asa, by wygrać do zera i zniżyć na 3:4.Drop-shot i piękny serwis do wnętrza kortu okazały się być najlepszymi metodami na Chinkę, dzięki którym Paula wyszła na 5:3.Li zrewanżowała się wycieczkami do siatki i lekkim, acz wyrzucającym podaniem, po którym znowu złapała kontakt na 5:4.W 10. gemie zaczęły się nerwy - Polka mogła spokojnie wygrać I seta, a tymczasem pojawił się jej pierwszy podwójny błąd serwisowy. Na dodatek, po świetnym returnie wzdłuż linii, Chinka miała drugą piłkę na przełamanie. I dopięła swego, po tym, jak Paula z bekhendu zagrała w siatkę.Rutynowana Li w końcówce seta grała niemal nieomylnie. Swoje podanie wygrała do 15 i prowadziła po raz pierwszy w meczu 6:5.W dwunastym gemie Paula drop-shota wyrzuciła na aut, a za moment znowu uderzyła za linię i Na Li miała dwie piłki setowe. Pięknym returnem wzdłuż linii wykorzystała pierwszą z nich, wygrywając pierwszego, zaciętego seta po 40 minutach walki.Drugi set zaczął się po myśli Chinki, która obroniła swoje podanie, wygrywając do 15. Za moment Paula była w tarapatach, nie zdołała obronić serwisu i zrobiło się 0:2.Za moment Li posłała prosty drive-volley w siatkę i Paula miała trzy piłki na przełamanie serwisu! Po niewymuszonym błędzie Chinki (bekhend w siatkę), wykorzystała drugą z nich i mieliśmy 1:2.Duży aut przy ataku z odwrotnego forhendu oznaczał kolejne tarapaty Pauli - przy jej serwisie zrobiło się 15:40, ale sosnowiczanka doprowadziła do równowagi. Ostatnie słowo w czwartym gemie należało do faworytki, która znowu przełamała Polkę i wyszła na prowadzenie 3:1. Kolejny gem był bez historii. Na Li wygrała go do zera, zwiększając swoją przewagę. Niewiele lepiej było w szóstym gemie. Przy własnym podaniu Kania "ugrała", zaledwie jeden punkt, a zakończyła podwójnym błędem serwisowym, drugim w meczu. Bardzo wyrównany był siódmy gem. Polka obroniła w nim dwie piłki meczowe, by w końcu przełamać rywalkę za trzecim break-pointem. W ostatnim gemie Kania, dzięki błędom Chinki, prowadziła nawet 40:15, ale potem punktowała już tylko Na Li i za trzecią piłką meczową przypieczętowała swój sukces. I runda Wimbledonu: Paula Kania (Polska) - Na Li (Chiny, 2.) 5:7, 2:6