Pasjonujący bój ze Świątek, ale co się stało dwa tygodnie później. Sensacja w Londynie
W maju Jelena Rybakina zasygnalizowała powrót do wielkiej formy, tuż przed French Open wygrała turniej WTA 500 w Strasburgu. A później w stolicy Francji też radziła sobie świetnie, wygrała trzy pierwsze mecze, później z Igą Świątek prowadziła 6:1 i 2:0. Przegrała jednak to spotkanie, Polka się odrodziła. Na trawie Kazaszka miała jednak iść za ciosem, to na tej nawierzchni wygrała swój jedyny wielkoszlemowy turniej. I w piątek była zdecydowaną faworytką starcia z Tatjaną Marią, Niemką z 86. miejsca w rankingu WTA. A przegrała 4:6, 6:7 (4).

Jelena Rybakina miała czego żałować po starciu z Igą Świątek w czwartej rundzie French Open. Na Stade Roland Garros spisywała się świetnie, rozbiła chwilę wcześniej Jelenę Ostapenko, a przecież do stolicy Francji przyjechała tuż po swoim sukcesie w Strasburgu. Z Igą też zagrała perfekcyjnego seta, wygrała go 6:1, w drugim prowadziła już z przełamaniem 2:0. I Polka jednak odżyła, była w stanie stopniowo przejmować inicjatywę, aż wreszcie wygrała całe spotkanie.
Kazaszka nie wróciła więc do najlepszej "10" w rankingu WTA, choć jest tego bardzo blisko. Dla niej właśnie teraz rozpoczął się najlepszy czas, bo tym są turnieje na trawie. Trzy lata temu wygrała Wimbledon, dwa lata temu w Londynie grała w ćwierćfinale, rok temu - w półfinale. A teraz "rozgrzewkę" w stolicy kraju zrobiła sobie w miejscu równie kultowym dla tenisa - w Queen's Clubie, bo tu - po ponad półwieczu - wróciły zmagania kobiet.
I wydawało się, że jest w stanie w TOP 10 znaleźć się już w najbliższym notowaniu rankingu WTA, warunkiem był awans do finału. I gdy wszyscy już szykowali się na hitowe starcie Madison Keys - Rybakina, Kazaszka zaskoczyła wszystkich swoich kibiców.
WTA 500 w Londynie. Jelena Rybakina kontra Tatjana Maria. Sensacja w Queen's Clubie
Znacznie ciekawiej od meczu Rybakiny z Niemką zapowiadały się trzy inne mecze o awans do półfinałów. Bo tu Kazaszka była zdecydowaną faworytką. Niemka jest dopiero 86. w światowym rankingu, w Londynie musiała przebijać się przez kwalifikacje. Po raz ostatni w półfinale turnieju WTA 500 grała trzy lata temu w Seulu.
Tyle że Kazaszki się nie wystraszyła, też dobrze serwowała, funkcjonowało jej pierwsze podanie. A to było dziś podstawą do sukcesu. W piątym gemie Rybakina obroniła jeszcze break pointa, ale w siódmym - już nie. I to wystarczyło, by Niemka zamknęła pierwszą partię na swoją korzyść (6:4).

O ile w pierwszym secie faworytka nie miała żadnej szansy na przełamanie, to w drugim stworzyła ich już 12. Dwie wykorzystała, ale sama też zawodziła, myliła się. Maria była już o krok od awansu, prowadziła 5:4, serwowała. I wtedy Rybakina postawiła wszystko na jedną kartę. Wyrównała na 5:5.
Decydował więc tie-break, w nim Niemka prowadziła 3:0, później 4:2. Po zmianie stron Kazaszka wyrównała, ale gdy miała objąć prowadzenie 5:4, bo serwowała, popełniła... jedyny podwójny błąd w całym meczu. Maria już tego nie zmarnowała, a mecz zakończyła asem. Dziewiątym w spotkaniu, Rybakina wyserwowała zaledwie o jednego więcej.
I to Niemka zmierzy się w sobotnim półfinale z Madison Keys.
Zobacz również:

