Zarówno Coco Gauff, jak i Jasmine Paolini wciąż pozostają w grze o tytuł w singlu podczas WTA 1000 w Rzymie. Włoszka wywalczyła awans do półfinału wczoraj po szalonym starciu z Dianą Sznajder, wracając ze stanu 6:7(1), 0:4. Z kolei Amerykanka miejsce w najlepszej "4" wywalczyła sobie dzisiaj, pokonując Mirrę Andriejewą 6:4, 7:6(5). W turnieju gry pojedynczej Gauff i Paolini mogą się ze sobą spotkać najwcześniej w finale. Obie jednak biorą również udział w deblowych zmaganiach i tam los złączył je już na etapie ćwierćfinału. Podczas rozgrywek w stolicy Italii, Coco występuje w parze z rewelacją ostatnich tygodni - Alexandrą Ealą. Z kolei Jasmine tworzy stały duet z Sarą Errani, z którą w zeszłym roku wygrała grę podwójną w Rzymie oraz sięgnęła po złoty medal igrzysk olimpijskich w Paryżu. Zapowiadała się elektryzująca walka na Grand Stand Arena. WTA Rzym: Przedsmak finalu singla? Gauff i Paolini zmierzyły się ze sobą w deblu Mecz rozpoczął się od serwisu duetu Eala/Gauff. Włoszki na "dzień dobry" wywalczyły przełamanie, ale później oddały inicjatywę przeciwniczkom. W trzecim gemie Alexandra i Coco obroniły dwa break pointy, a potem wywalczyły breaka i wyszły na prowadzenie 3:1. Kolejne minuty okazały się festiwalem przełamań. Wydawało się, że przerwanie tej serii nastąpi w trakcie dziewiątego rozdania. Reprezentantki Filipin i USA miały cztery setbole przy własnym podaniu. Od tego momentu przegrały jednak... 16 punktów z rzędu! Z wyniku 3:5 zrobiło się 7:5 dla mistrzyń olimpijskich w deblu. Zawodniczki gospodarzy świetnie otworzyły także drugą odsłonę. Przełamały rywalki za trzecim break pointem, a potem miały trzy okazje na 2:0. Włoszki dały się jednak przełamać i rywalizacja znów nabrała rumieńców. W piątym gemie Errani i Paolini zmarnowały aż trzy okazje na prowadzenie z przełamaniem. Po zmianie stron same straciły podanie, mimo prowadzenia 30-0. W trakcie siódmego rozdania Eala i Gauff wypracowały sobie jedną szansę na potwierdzenie przewagi na 5:2, ale decydujący punkt trafił na konto obrończyń tytułu. Włoszki nie poszły jednak za ciosem i nie zniwelowały strat w pełni. Dały sobie odebrać podanie i po chwili to reprezentantki Filipin i USA mogły zamykać partię. Dokonały tej sztuki, chociaż nie bez problemu - za trzecim setbolem, przy decydującym punkcie. Wynik 6:3 oznaczał, że będziemy mieli super tie-break. Decydująca rozgrywka przebiegała pod dyktando mistrzyń olimpijskich. Nawet jeśli Alexandra oraz Coco doprowadzały do wyrównania, to za moment Włoszki odskakiwały swoim przeciwniczkom. Po tym, jak od stanu 7-6 reprezentantki Italii wygrały dwie akcje, Errani oraz Paolini wypracowały sobie trzy meczbole. Wykorzystały drugiego z nich i ostatecznie triumfowały 7:5, 3:6, 10-7. W półfinale WTA 1000 w Rzymie czeka nas rewanżowe starcie za finał igrzysk. Rywalkami tenisistek z Półwyspu Apenińskiego będą Mirra Andriejewa i Diana Sznajder.