Rozpoczynający się w niedzielę turniej w Paryżu gromadzi, jak zwykle, najlepszych zawodników świata, którzy sprawdzą swoją formę przed ATP Finals. Pięciu z nich jest już pewnych gry w finale sezonu, o pozostałe trzy miejsca trwa jeszcze walka. Przy czym Daniił Miedwiediew jest już niemal pewny kwalifikacji, a Andriej Rublow i Felix Auger-Aliassime znacznie poprawili swoją sytuację, wygrywając sporo spotkań, a nawet po turnieju, w ostatnich tygodniach. Kanadyjczyk zresztą wciąż walczy w Bazylei - dziś w półfinale zmierzy się z Carlosem Alcarazem. Jeśli wygra całe zawody w Szwajcarii, też będzie praktycznie pewny miejsce w Turynie. Jeśli nie, wciąż może zapunktować w Paryżu, a losowanie miał nadzwyczaj korzystne. Jedna pewna opcja Huberta Hurkacza. Warunek trudny w realizacji Hurkacz nie ma więc zbyt wielu opcji. Pewny awans do ATP Finals da mu tylko zwycięstwo w Paryżu. Aby tak się stało, musi wygrać aż siedem spotkań, bo w przeciwieństwie do rywali, z którymi walczy o miejsce w Turynie, nie miał odpowiedniego rozstawienia. Wolny los w pierwszej rundzie ma bowiem tylko pierwsza ósemka, a Hurkacz dostał dziesiąty numer w drabince. Pierwszym jego rywalem będzie Adrian Mannarino - Francuz dostał dziką kartę. To dobre losowanie, choć w tym roku zmierzyli się tylko raz, w Australian Open, i Mannarino był wtedy górą. Ba, wygrał gładko w trzech setach. Tyle że teraz 34-letni tenisista jest w znacznie gorszej formie, w trzech ostatnich turniejach przegrywał swoje pierwsze spotkania. Ten mecz zaplanowano na wtorek. Giganci na drodze Polaka? Tak, ale dopiero w finale Jeśli Hurkacz ogra Mannarino, w kolejnej rundzie trafi na lepszego z pary: Stan Wawrinka/Holger Rune. Później może mieć w terminarzu starcie z Rublowem i w ćwierćfinale - z Alcarazem. Półfinał to ewentualny pojedynek z Miedwiediewem. W drugiej połowie drabinki są zaś faworyci całej rywalizacji: wracający do gry Rafael Nadal (od czasu US Open wystąpił tylko w Laver Cup) i przede wszystkim - Novak Djoković. Aby więc zrealizować swoje marzenie i zagrać w ATP Finals, Hurkacz musiałby pokonać w Paryżu całą światową czołówkę. Dokonać tego, co 40 lat temu zrobił Wojciech Fibak, który cieszył się z końcowego triumfy w Bercy. 10 lat temu do finału sensacyjnie dotarł też Jerzy Janowicz, na którego sposób znalazł dopiero w decydującej potyczce David Ferrer.