Piątek był wyjątkowym dniem dla polskiego tenisa, bo po raz pierwszy w historii dwie nasze tenisistki rywalizowały o półfinał turnieju rangi WTA 1000. Nie były to jednak udane potyczki, najpierw Magda Linette nie zdołała zagrozić Coco Gauff (0:6, 4:6), a nieco później Magdalena Fręch została całkowicie zdominowana przez Arynę Sabalenkę (2:6, 2:6). W półfinale dojdzie więc do starcia dwóch faworytek. Skład drugiego półfinału jest już jednak pewnym zaskoczeniem, zwłaszcza to, że awans wywalczyła 23-letnia Qinyu Wang. To jej największy sukces w karierze, w piątek po dramatycznym boju okazała się lepsza od Jekateriny Aleksandrowej. Mimo, że w trzecim secie broniła piłki meczowej przy stanie 4:5 i serwisie rywalki, a później, prowadząc 5:0 w tie-breaku, przegrała sześć kolejncyh akcji. Stawkę półfinalistek uzupełniła mistrzyni olimpijska z Paryża Qinwen Zheng - i to już niespodziankę nie jest. Choć faworytkę jej starcia z Jasmine Paolini wskazać było bardzo ciężko. Ostatnie wolne miejsce w Rijadzie już częściowo zajęte. Mistrzyni olimpijska z Paryża zrobiła kolejny krok Humorystycznie można powiedzieć, że odpadła w piątek już trzecia zawodniczka mówiąca po polsku, bo przecież Włoszka ma polskie korzenie, przyjeżdżała do naszego kraju na wakacje do babci. I coś w naszym języku powiedzieć potrafi. Dla niej to spotkanie miało o tyle istotne znaczenie, że mogła wyprzedzi Jelenę Rybakinę w rankingu WTA, ale pod koniec miesiąca to pewnie i tak nastąpi. Zdecydowanie więcej do wygrania miała tu bowiem Chinka. Za trzy tygodnie w Rijadzie zacznie się walka o największe pieniądze w tym roku, triumfatorka finału sezonu dostanie niemal 1/3 z ponad 15-milionowego budżetu zawodów w stolicy Arabii Saudyjskiej. A dziś rano było już znanych siedem uczestniczek tych zawodów, jeśli wliczymy niemal pewną tego Barborę Krejcikovą. Zostało jedno miejsce, turnieje w Pekinie, a teraz i w Wuhanie, sprawiły, że na pole position w walce o nie znalazła się właśnie Qinwen Zheng. Wyprzedziła odpoczywającą Danielle Collins, ale także i Emmę Navarro, która w Chinach spisywała się bardzo kiepsko. I w kolejnych dwóch turniejach w Azji będzie pewnie walczyć, by jeszcze odbić siódme miejsce w rankingu WTA Race. Będzie chiński półfinał w Wuhan Open. Qinwen Zheng lepsza od Jasmine Paolini Może o to by jednak bardzo trudno, bo po pokonaniu Paolini przewaga Qinwen Zheng wzrosła do blisko 300 punktów. Jeśli zaś mistrzyni olimpijska z Paryża wygra też półfinał, będzie miała nad Amerykanką aż 542 oczka przewagi. I to ona zostanie niemal na pewno ostatnią uczestniczką WTA Finals, co też jest istotną informacją dla Igi Świątek. W fazie grupowej Polka trafi wówczas - to można też powiedzieć z wielkim prawdopodobieństwem - albo na Zheng, albo na Krejcikovą. Pierwszy mecz ostatnie ćwierćfinału w Wuhanie nie zapowiadał ponad dwugodzinnego boju - Qinwen wygrała gładko 6:2, już w pierwszym gemie zaliczyła przełamanie. Paolini miała problem z drugim serwisem, zbyt słabym, by zaskoczyć rywalkę. Gdy jeszcze na dodatek przegrała swoje podanie na początku drugiego seta, można się było nastawiać na szybki finisz. Włoszka jednak wygrała cztery kolejne gemy, odwróciła losy meczu. Teraz to ona była lepsza, triumfowała 6:3, doprowadziła do trzeciej partii. W niej obie dość pewnie wygrywały swoje kolejne gemy serwisowe, coraz mocniej pachniało tu tie-breakiem. I w końcu, w ósmym gemie, serwis zawiódł Paolini, Zheng ją gładko przełamała. A za chwilę, ku radości kompletu widzów w hali, zakończyła spotkanie.