Dla Mai Chwalińskiej i Jesiki Malečkovej był to bardzo pracowity piątek, ale dla ich rywalek - również. W piątkowe południe zaczęły się oba półfinały, mecz Polki i Czeszki był o kwadrans dłuższy niż Japonki Hibino i Serbki Stevanović, ale nie miało to większego znaczenia. Ważniejsze było to, że jeszcze na ten sam dzień wyznaczono finał. Pogoda dopisała, kibice również - sam mecz był kwintesencją gry deblowej. Emocjonujący, pełen wymian pod siatką, ale i pełen dramatów. Niestety, nie skończył się dobrze dla Chwalińskiej i jej partnerki. Dramaturgia godna wielkiego finału. Osiem piłek setowych Polki i Czeszki. Za mało, rywalki wykorzystały już drugą Polka i Serbka była w pierwszym secie w trudnej sytuacji, dały się przełamać na 3:4, a w kolejnym gemie nie wykorzystały szansy na 4:4. Przy równowadze Nao Hibino serwowała na Czeszkę - popisała się asem. Wydawało się, że już nic nie uratuje Chwalińskiej i Malečkovą, w kolejnym gemie miały piłkę setową. A jednak wtedy kapitalnym zagraniem popisała się Polka, zapewniła gema na 4:5. Trzeba było jeszcze przełamać Serbkę i Japonkę, to się udało. A przy stanie 6:5 Chwalińska i jej partnerka miały aż trzy okazje na skończenie seta. Wtedy zaczął się ich dramat. Przegrane szanse nie oznaczały jeszcze przegranego seta, doszło przecież do tie-breaka. A w nim Polka i Czeszka w decydujących fragmentach miały wszystko w swoich rękach. Prowadziły 6:5 po świetnym krosowym skrócie Polki, później 7:6, gdy Malečkova smeczem załatwiła sprawę. Sytuacja się powtarzała: świetne zagranie Polki i 8:7, smecz Chwalińskiej i 9:8, później atak Czeszki na 10:9. W czym tkwił problem? Brakowało dwóch udanych akcji z rzędu. Chwalińska i Malečkova znakomicie atakowały, ale już za chwilę traciły punkt. A rywalki w końcu dostały szansę, gdy Czeszka wyrzuciła piłkę przy stanie 10:10. A gdy Polka popełniła podwójny błąd serwisowy, zapisały seta na swoje konto. Polki w finale turnieju WTA. "Dogadały się" na turniej i... wyszło! Drugi set i znów to samo. Tego tie-breaka mogło w ogóle nie być 21-letnia tenisistka z Dąbrowy Górniczej oraz jej o 7 lat starsza partnerka deblowa nie podłamały się tą sytuacją, nadal "pilnowały" swoich gemów serwisowych. Do stanu 4:4 jedne i drugie wygrywały swoje podania, wtedy nagle Polka i Czeszka przełamały rywalki. Serwowała Chwalińska, wydawało się, że po wyrównanie na 1:1. A jednak nie udało się, dzięki Hibino rywalki szybko uzyskały re-breaka. Sytuacja się powtórzyła - znów przełamanie Polki i Czeszki na 6:5, zaraz reakcja Japonki i Serbki. Zatem - drugi tie-break. W nim wszystko układało się po myśli Chalińskiej i Malečkovej do stanu 5:4. Prowadziły z małym przełamaniem, miały dwa serwisy. Pokpiły sprawę - ostatnie akcje zdecydowanie należały do Stevanović. To jej zagrania sprawiły, że puchar za wygrany turniej w Ilkley i 140 rankingowych punktów nie powędrowały do Polki i Czeszki. Turniej ITF W100 w Ilkley (trawa); finał debla Maja Chwalińska/Jesika Malečkova (Polska/Czechy) - Nao Hibino/Natalija Stevanović (Japonia/Serbia) 6:7 (10), 6:7 (5).