Była wielkoszlemowa mistrzyni i była liderka rankingu WTA kontra była mistrzyni i wicemistrzyni olimpijska - ten hit na John Cain Arena już dzięki nazwiskom Naomi Osaki i Belindy Bencic elektryzował kibiców. Rówieśniczki i nieliczne matki w całym tourze. Przy czym Szwajcarka urodziła córkę Bellę ledwie dziewięć miesięcy temu, pod koniec października wznowiła rywalizację w zawodach ITF. Nie wydawała się być tu faworytką, wciąż szuka ogrania, choć miała tu już za sobą wymagające pełnej koncentracji emocjonujące spotkanie z Jeleną Ostapenko. Co innego zaś Osaka - tenisistka o wielkich możliwościach i ogromnych aspiracjach. Zasugerowała wręcz, że jeśli wyniki w tym roku będą dalekie od jej oczekiwań, może zakończyć karierę. A początek sezonu miała niemal wymarzony: finał turnieju w Auckland, który poddała po wygraniu pierwszego seta, wyeliminowanie w Melbourne Caroline Garcii i Karoliny Muchovej. W piątek miała dołączyć do tego grona trzecia świetna zawodniczka, która też była w TOP 10 rankingu. Australian Open. Naomi Osaka kontra Belinda Bencic w trzeciej rundzie turnieju w Melbourne Zawodniczka ze Szwajcarii bardzo szybko przełamała swoją rywalkę, ale ta odpowiedziała tym samym. I zaczął się koncert Japonki, który wskazywał ją jako potencjalną rywalkę zapewne Coco Gauff w kolejnym etapie Australian Open. Naomi bowiem znakomicie ustawiała sobie kolejny gemy pierwszymi podaniami - i nie chodzi tu nawet o samą sumę ośmiu asów. Bencic niewiele mogła zrobić, ale co gorsze dla niej, zaczęła też odstawać we własnych gemach. Return Osaki był potężny, od razu spychał przeciwniczkę do defensywy. Za chwilę zrobiło się 5:2 dla Osaki, set zmierzał już ku końcowi. Ta seria Osaki ostała dość niespodziewanie zatrzymana w dziewiątym gemie, choć nic na to nie wskazywało. Japonka prowadziła 5:3 i 30:0, świetnie serwowała. I nagle zupełnie się pogubiła. Bencic też zaczęła stawiać wszystko na jedną kartę, świetnie returnowała, wygrała tego gema. A za moment do zera triumfowała także w swoim gemie serwisowym, odrobiła straty. Osaka nie była już tak pewna siebie, z trudem zdołała jeszcze wygrać jedenastego gema, objeła prowadzenie 6:5. I wtedy nastąpił pierwszy moment, który zapowiadał możliwość może nawet szybkiego zakończenia tego spotkania. Japonka poprosiła o pomoc medyczną, miała wyraźnie skwaszoną minę. W podobnej sytuacji była w finale turnieju w Auckland, wtedy wygrała pierwszą partię z Clarą Tauson i... poddała spotkanie. Przed tie-breakiem Naomi porozmawiała jeszcze ze swoim trenerem Patrickiem Mouratoglou, później wróciła na kort. Czy problemy żołądkowe przyczyniły się do przegrania tej partii? Czy może jednak sprawy mentalne, bo przecież nie od dziś wiadomo, że gdy coś nie idzie, Osaka traci animusz. Przegrała tego tie-breaka 3-7, a za chwilę podeszła do Bencic i podziękowała jej za grę. Mistrzyni olimpijska z Tokio zagra o ćwierćfinał z Coco Gauff lub Leylah Fernadez.