"Trzecia edycja turnieju BNP Paribas Warsaw Open w 2023 roku zakończyła obecność tego turnieju w Polsce. Decyzję o zakończeniu projektu podjęto na podstawie analizy w obszarach sportowym, infrastrukturalnym i biznesowym przedsięwzięcia, a także biorąc pod uwagę kalendarz tenisowy na kolejne dwa lata, w których miała jeszcze obowiązywać licencja" - poinformowało w listopadzie biuro prasowe imprezy. Trzy edycje turnieju rangi WTA 250 w naszym kraju wygrywały kolejno Belgijka Maryna Zanewska (do 2016 roku reprezentująca Ukrainę), Francuzka Caroline Garcia oraz Iga Świątek. Pierwsza z wymienionych odniosła swój triumf jeszcze na gdyńskich kortach, a pozostałe już na warszawskich. Mieszkańcy stolicy nie pozostaną jednak bez tenisa na dość wysokim poziomie. Na korty Legii przeniesiono turniej WTA 125, który wcześniej odbywał się w akademii w Kozerkach. Tegoroczna edycja odbędzie się w dniach 21-27 lipca, a więc finał zaplanowano na dzień, w którym rozpocznie się turniej olimpijski. Nie należy się w Warszawie spodziewać czołowych tenisistek świata właśnie z uwagi na uwarunkowania tenisowego kalendarza oraz niższe zdobycze punktowe do rankingu. Turniej WTA 125 nie w Kozerkach, a w Warszawie Wielu kibiców zapewne pamięta zeszłoroczne zamieszanie z Wierą Zwonariową, która nie została wpuszczona do naszego kraju. Aby dany turniej mógł być organizowany pod egidą WTA, musi pozwalać na start Rosjankom i Białorusinkom - takie są zasady federacji. "Weto" w takim przypadku może postawić jednak polski rząd i tak też się wtedy stało. Reguły się w ciągu minionych miesięcy nie zmieniły. Jak przyznał w rozmowie ze Sport.pl prezes Polskiego Związku Tenisowego, wciąż ma w on w tej kwestii znacznie ograniczoną sprawczość. - Aby turniej mógł znaleźć się w kalendarzu WTA, to nas muszą niestety obowiązywać regulaminy federacji. Wedle tych zasad, jeśli dana zawodniczka zgłosi się do turnieju, ma pozycję w rankingu uprawniającą do występu, nic nie możemy zrobić. Jedynie jeśli tenisistka nie jest ze strefy Schengen, jak było w przypadku Zwonariowej, rząd polski może nie wpuścić jej do kraju i wtedy jako organizator mamy "czyste ręce" - stwierdził Dariusz Łukaszewski. Przypomnijmy, że zawodnicy z Rosji i Białorusi w dalszym ciągu mogą występować na największej tenisowej scenie wyłącznie pod "flagą neutralną". Drużyny narodowe obu tych państw zostały wykluczone z Billie Jean King Cup oraz Pucharu Davisa.