Nieprzypadkowo o Wimbledonie mówi się, ze to impreza wyjątkowa. Na kortach twardych można grać przez cały rok wszędzie na świecie, korty ziemne również są ogólnie dostępne, choć rywalizacja zasadniczo ograniczona jest do dwóch, trzech miesięcy. Trawa to jednak inny wymiar, przekonuje się zresztą o tym Iga Świątek. W Paryżu i Nowym Jorku była już najlepsza, w Melbourne grała w półfinale, Wimbledon to wciąż co najwyżej ćwierćfinał - z zeszłego roku. Choć na tamtejszej trawie była juniorską mistrzynią. Ćwierćfinałe Igi Świątek w Wimbledonie w 2023 roku, to jej rekord. Żal zmarnowanej szansy na coś więcej Rok temu wydawało się, że Polka ma idealną okazję, by wystąpić w walce o tytuł. Broniąca tytułu Jelena Rybakina znalazła się po drugiej stronie drabinki, podobnie jak atakująca Polkę w rankingu WTA Aryna Sabalenka. Polka zaś w ćwierćfinale wpadła na wracającą do gry po przerwie macierzyńskiej Elinę Switolinę, później już czekała Marketa Vondrousova. Iga nie znalazła jednak sposobu na Ukrainkę, która zagrała niesamowicie - wygrała dramatyczny bój 7:5, 6:7, 6:2. Już wtedy Iga, zaraz po meczu, wyciągała pierwsze wnioski, nie bała się o nich mówić. Przyznała, że lubi tę nawierzchnię w Londynie i czuła się na niej lepiej niż rok wcześniej. - Miałam więcej kontroli nad wydarzeniami oraz poczucia, że mogę prezentować swój tenis. Mimo że kilka lat temu wygrałam juniorski Wimbledon, to cały czas wiem, że nie jest to nawierzchnia, na które dobrze się odnajduję - powiedziała w Londynie. I za sześć tygodni wróci do stolicy Anglii, by właśnie może już teraz zrealizować swoje marzenia. Wraca finalistka z Paryża, przynajmniej jest na liście zgłoszeń. A to już coś nowego W poniedziałek, zgodnie z wytycznymi ITF, zakończyły się bowiem zgłoszenia do głównej części turnieju, 42 dni przed rozpoczęciem zmagań. Lista w pewnym sensie nie budzi sensacji, bo są na niej wszystkie czołowe zawodniczki świata. Pojawiła się też Karolina Muchova, finalistka poprzedniego Rolanda Garrosa, która z powodu kontuzji nie gra od ubiegłorocznego półfinału US Open. Jeśli w Londynie zagra, może sporo zyskać w rankingu, bo w poprzedniej edycji, gdy też już cierpiała z powodu urazu, przegrała w pierwszej rundzie z Jule Niemeier. To co budzi zdziwienie, to fakt, że zgłosiła się wszystkie tenisistki znajdujące się w TOP 50 rankingu WTA. Mało tego, dochodzą jeszcze zawodniczki mają tzw. "zamrożony ranking", choćby Ajla Tomljanović czy Paula Badosa. Są też trzy Polki: oprócz otwierającej zestawienie Igi Świątek, także Magda Linette (WTA 50) oraz Magdalena Fręch (WTA 54). Pierwszą "brakującą" tenisistką jest Petra Kvitova (WTA 57), spodziewająca się dziecka. Raszynianka jest już także bardzo blisko tego, by być jedynką w turniejowej drabince, a właściwie - tylko kataklizm mógłby ją tego pozbawić. Musiałaby bardzo szybko odpaść z French Open, a później z zawodów w Berlinie, przy wygraniu obu imprez przez Arynę Sabalenkę. A rozstawienie będzie układane na podstawie rankingu z 24 czerwca, czyli już po zawodach w stolicy Niemiec.