Zaledwie pięć dni temu Wieronika Kudiermietowa straciła szansę na awans do kończącego sezon WTA Finals. Nie jest to rok wybitny dla 26-letniej Rosjanki, która przecież dwanaście miesięcy temu była dziewiątą rakietą świata. Niby wiosną była w stanie dochodzić do decydujących faz niektórych turniejów, ale niczego nie wygrała. W półfinałach w Dosze i Madrycie ugrała ledwie trzy gemy (łącznie!) w starciach z Igą Świątek, w Rzymie niespodziewanie przegrała z Anheliną Kalininą. Tylko dwa wygrane spotkania w czterech turniejach wielkoszlemowych potwierdzają tę tezę. O żadnych nadziejach na WTA Finals nie byłoby zresztą mowy, gdyby nie świetny występ Rosjanki w Tokio. Tu pokonała w ćwierćfinale eksperymentującą Igę Świątek, w finale zaś jeszcze pewniej ograła Jessicę Pegulę. Przegrana w Pekinie z Coco Gauff w trzeciej rundzie oznaczała jednak koniec marzeń o grze w Meksyku. Dwa pokolenia tenisa. W teorii 39-letnia Zwonariowa nie miała większych szans Mimo to Kudiermietowa nie wycofała się z gry w Zhenzghou, jak wiele zawodniczek z czołówki, pewnych już występu bądź braku kwalifikacji do Cancunu. Była tu jedną z faworytek, drabinka też ułożyła się w miarę dobrze. W pierwszej rundzie rywalką 26-latki została dawna gwiazda Wiera Zwonariowa, dziś raczej odnosząca już tylko sukcesy w deblu. W przypadku sukcesu Rosjanka miała zagrać rewanż z Kalininą - za przegrany półfinał w Rzymie. Zwonariowa kiedyś odnosiła spore sukcesy także w singlu, ale to już czas przeszły. W rankingu singlistek jest pod koniec czwartej setki, grę pojedynczą traktuje jako dodatek do swoich występów w grze podwójnej. Korzysta jeszcze z zamrożonego rankingu, bo wróciła przecież do gry na początku roku po 11-miesięcznej przerwie, ale w większych turniejach starcza to tylko do miejsca w eliminacjach. Tak jak w Zhenzghou, gdzie - aby zmierzyć się z Kudiermietową - musiała najpierw ograć Camilę Osorio i Timeę Babos. No i nie wszędzie jest mile widziana - w lipcu nie została wpuszczona do Polski, musiała zrezygnować z gry w WTA 250 w Warszawie. Sensacja w Zhenzghou. Triumfatorka z Tokio już poza turniejem! Dziś ze znacznie młodszą rodaczką poradziła sobie zastanawiająco łatwo - szczególnie w pierwszym secie. Kudiermietowa, 17. zawodniczka rankingu WTA, nie miała nawet jednej szansy na przełamanie. Sama za to dawała takie okazje rywalce w pierwszym i piątym gemie, a Zwonariowa z nich korzystała. Dość szybko wygrała więc pierwszego seta 6:2. W drugiej partii przełamania już były - i to aż sześć. Zawsze Kudiermietowa musiała gonić Zwonariową, także przy stanie 5:6, gdy trzykrotna triumfatorka deblowych Szlemów wygrywała już 6:5 i serwowała. Tej okazji nie wykorzystała, ale grę nerwów w tie-breaku - już wygrała. Kudiermietowa prowadziła w nim 5:4, dwa serwisy miała wtedy jej rodaczka. I to 39-latka wygrała trzy ostatnie piłki, awansowała do drugiej rundy po blisko dwugodzinnej walce. W niej zagra właśnie z Kalininą, pierwszy raz po pięciu latach.