Gdy Iga Świątek nie zdołała obronić tytułu w Madrycie, gładko przegrywając półfinał z Coco Gauff, a już wcześniej majc spore problemy w potyczkach z Dianą Sznajder czy Madison Keys, "Przegląd Sportowy Onet", piórem red. Sebastiana Parfjanowicza, informował, że możliwa jest rezygnacja z gry na trawie. To by zaś oznaczało, że w punktacji WTA raszynianka będzie miała w rubryczce "Wimbledon" zero - bo to turniej obowiązkowy. "W razie klęski [w Rzymie i Paryżu], Świątek może rozważyć rezygnację z gry na trawie - tu do stracenia nie ma zbyt wielu punktów - i wykorzystać ten czas na dłuższy urlop, by z nowymi siłami wrócić na korty twarde i odpowiednio przygotować do US Open. Ale z tą decyzją zespół czekać będzie samego końca" - pisał "Przegląd Sportowy". Turniej w Rzymie rzeczywiście Polce nie wyszedł, po raz pierwszy od blisko czterech lat odpadła z WTA 1000 już na poziomie 1/32 finału. Został jeszcze Roland Garros, ale tuż przed startem rywalizacji w stolicy Włoch Iga dość jasno wypowiedziała się ws. Wimbledonu. - Kto to powiedział? - zdziwiła się Iga, zapytana o możliwość dłuższej przerwy, związanej z absencją na trawie. - Nie rozumiem tego. Jest teraz tak wiele teorii, powiedziałbym, zwłaszcza w polskich mediach na mój temat, które nie są prawdziwe. Myślę, nie wiem, że lubicie tworzyć artykuły, które przyciągną ludzi - mówiła. I zaznaczyła: Teraz jej słowa znalazły potwierdzenie w oficjalnym komunikacie z Londynu. Wimbledon 2025. Listy zgłoszeń do turnieju już opublikowane. Iga Świątek na piątej pozycji. Pięcioro Polaków w głównych drabinkach Jak się bowiem okazuje, poniedziałkowa, a właściwie jeszcze niedzielna aktualizacja rankingu WTA miała podwójne znaczenie. Na jej bazie jest bowiem tworzone rozstawienie przed jutrzejszym losowaniem głównej drabinki Roland Garros w Paryżu, a jednocześnie ta właśnie lista obowiązuje jako kluczowa w kontekście zgłoszeń do głównej drabinki Wimbledonu. Zgłoszenia upływają zaś na 42 dni przed startem zawodów. Nazwisko Świątek jest oczywiście na liście, pod numerem piątym, bo na tę pozycję Polka spadła właśnie na liście WTA. Chęć gry potwierdziły wszystkie zawodniczki znajdujące się w czołowej setce rankingu, tzw. cut-off następuje tym razem na pozycji numer 99. Ostatnią zawodniczką zakwalifikowaną do gry w turnieju głównym jest więc 99. na liście Holenderka Arantxa Rus. Już pod kreską znalazły się za to: Erika Andriejewa (młodsza siostra Mirry) czy Bianca Andreescu, była mistrzyni US Open, której forma ostatnio znów zwyżkuje. Wśród kobiet są więc trzy Polki: Iga Świątek (nr 5), Magdalena Fręch (nr 25) i Magda Linette (nr 33). Z "zamrożonych" rankingów korzystają: Rumunka Sorana Cirstea (nr 38), Chinka Lin Zhu (nr 52), Łotyszka Anastasija Sevastowa (nr 65), Amerykanka Caty McNally (nr 71) i Belgijka Yanina Wickmayer (nr 91). Listę otwiera Aryna Sabalenka, a wśród mężczyn: Jannik Sinner. Tu z kolei znajdziemy: Huberta Hurkacza (nr 32) i Kamila Majchrzaka (nr 88). U panów ostatnim pewnym gry w głównej drabince jest setny na liście ATP Pablo Carreno-Busta. Z "zamrożonych" rankingów skorzysta czterech tenisistów: Nick Kyrgios (nr 21), Jenson Brooksby (nr 52), Sebastian Ofner (nr 74) i Emil Ruusuvuori (nr 83). Na liście oczekujących, wśród kobiet, są jeszcze Maja Chwalińska, Kataryna Kawa i Linda Klimovicova, ale na tyle daleko, że podobnie jak w Paryżu czekać je będzie przebijanie się przez kwalifikacje. Z kolei przed Wimbledonem Świątek planuje tylko jeden start na trawie - wystąpi w WTA 500 w Bad Homburg.