Ranking WTA i ATP są uaktualniane co tydzień w poniedziałek - z jednym wyjątkiem. Gdy największe turnieje trwają dwa tygodnie, wielkoszlemowe, ale także część rangi 1000, odbywa się to co dwa tygodnie, już po ich zakończeniu. Tak jest właśnie teraz, w Londynie zakończył się Wimbledon. A choć wygrała go Barbora Krejčíková, która wróciła do TOP 10 światowej listy, to na szczycie niezmiennie pozostaje Iga Świątek. I tak pozostanie aż co najmniej do zakończenia US Open. Najlepsza polska tenisistka dotarła do trzeciej rundy Wimbledonu, w niej uległa Julii Putincewej. Już swoje pierwsze mecze przegrały z kolei dwie Magdy: Linette i Fręch. Katarzyna Kawa nie przeszła zaś eliminacji. Gina Feistel nie miała z kolei okazji w nich zagrać, podobnie jak np. Maja Chwalińska, która dzięki swojemu sukcesowi w Montpellier też zaliczyła okazały skok w rankingu i za miesiąc z małym okładem będzie mogła przystąpić do eliminacji US Open. Cudowne tenisowe dwa tygodnie Giny Feistel. Najpierw tytuł, później finał. Efekty już widać Patrząc na postęp, jaki Gina Feistel zrobiła w ciągu zaledwie trzech miesięcy. Dla Feistel wielkoszlemowy debiut wydawał się być całkowicie nierealnym, dziś już tak nie jest. 21-letnia zawodniczka Gruwnwaldu Poznań, córka byłej wielokrotnej mistrzyni kraju i olimpijki Magdaleny Mróz, jeszcze pod koniec kwietnia zajmowała 609. miejsce na świecie, wtedy zaczęła sprawiać pierwsze sensacje w Wiesbaden. I poszła za ciosem, a ostatnie dwa tygodnie były jej najlepszymi w karierze. W Klosters Polka wygrała turniej rangi ITF W35, pokonała kolejno aż pięć rywalek. Ze Szwajcarii przeniosła się do Holandii, by tu rywalizować w Hadze w zawodach ITF W75. Przeszła dwustopniowe kwalifikacje, ograła w nich m.in. znaną kiedyś tenisistkę z TOP 30 Michaëllę Krajicek. A później dalej atakowała, wyeliminowała trzy rozstawione zawodniczki, w tym dwie w szalonej dla siebie sobocie. Na kord wyszła grubo po godz. 14, zeszła z niego po godz. 21, w międzyczasie miała dwugodzinną przerwę. Bo pokonanie Ralucy Șerban i Dominiki Šálkovej zajęło jej równe pięć godzin. W niedzielnym finale zmierzyła się z 56. na świecie Arantxą Rus, turniejową jedynką, która w przeszłości ograła wiele gwiazd z absolutnego topu, w tym Igę Świątek. Polka podjęła z nią walkę, wygrała drugiego seta, trzeci też był pełen emocji. Przegrała jednak 1:6, 6:4, 2:6. Nie dostała głównej nagrody, sama jednak zyskała coś więcej - rekordowy awans w rankingu WTA. Gina Feistel 321. zawodniczką na świecie. Ogromny skok w najnowszym zestawieniu Feistel dostała bowiem aż 84 punkty do rankingu, wcześniej miała ich 118. 35 to zysk w Szwajcarii, 52 zaś za wygrane kwalifikacje i finał w Holandii, trzy też odpadły za zeszłoroczny turniej w Lipawie. Łącznie awansowała z 488. pozycji na 320 - o 168 pozycji. Żadna inna zawodniczka w TOP 500 nie zanotowała przez te dwa tygodnie podobnego skoku. Blisko była Rosjanka Oksana Sielechmietjewa, która najpierw dotarła do finału turnieju ITF W75 w Montpellier (przegrała mecz o tytuł z Mają Chwalińską), a w niedzielę wygrała taką imprezę w Rzymie. Ona awansowała o 160 miejsc, ale z wyższego pułapu - teraz jest 255. Z kolei Brytyjka Sonay Kartal błysnęła w Wimbledonie - najpierw przeszła w nim trzystopniowe kwalifikacje, następnie dwie rundy w głównej drabince. Zatrzymała ją dopiero Coco Gauff. Dało to awans o 105 miejsc. Przed Giną Feistel challenger WTA Polish Open, który 22 lipca rozpocznie się w Warszawie - dostała do niego dziką kartę. Wycofała się zaś z mistrzostw Polski.