Odebrała tytuł Fręch, powtórki nie będzie. Wiadomość dotarła już do Sabalenki
Iva Jovic uzyskała przepustkę do turnieju w Wuhanie dość szczęśliwie - wskoczyła na miejsce Amandy Anisimovej, która zdecydowała się na wycofanie. Przygoda triumfatorki z Guadalajary w Chinach długo jednak nie potrwała. W 1/8 finału uległa 5:7, 3:6 Katerinie Siniakovej, która była tego dnia lepsza niemal w każdym aspekcie. Tym samym to Czeszka zmierzy się Jessicą Pegulą w ćwierćfinale rozgrywek.

Iva Jovic dość szczęśliwie uzyskała przepustkę na turniej WTA Wuhan. Młoda Amerykanka poległa w kwalifikacjach w starciu z Warwarą Graczewą. Skorzystała jednak na wycofaniu Amandy Anisimovej. To na jej miejsce wskoczyła do rozgrywek.
17-latka wykorzystała szansę, jaką dał jej los i rozpoczęła turniej w Chinach od zwycięstwa 6:4, 6:4 nad Jessicą Bouzas Maneiro. Rywalka w meczu o 1/8 finału sprawiła jej już o wiele większe problemy, aniżeli Hiszpanka.
Siniakova zaskoczyła Jovic. Czeszka wyczekała Amerykankę
W czwartek Jovic stanęła oko w oko z Kateriną Siniakovą, która choć notowana niżej od niej, postrzegana była jako faworytka pojedynku. I w kluczowym momencie pierwszego seta zaznaczyła swoją wyższość.
Obie zawodniczki szły "łeb w łeb" wygrywając gemy serwisowe. Kluczowy dla losów seta okazał się dopiero 11. Czeszka wykorzystała drugi break point, przełamała Amerykankę i wyszła na prowadzenie. Chwilę później dołożyła swój gem serwisowy i triumfowała 7:5.
W drugiej partii błędy z obu stron zaczęły się mnożyć, co można zrzucić na karb piekielnego upału panującego w Wuhanie. Siniakova mocniej ryzykowała na serwisie, co zaowocowało kilkoma asami, lecz również podwójnymi błędami.
2:0 i zwrot akcji w Wuhan. Siniakova rywalką Peguli w ćwierćfinale
Jovic zaczęła seta od szybkiego przełamania rywalki i wyjścia na prowadzenie 2:0. Długo się z niego nie cieszyła, bo przegrała swój gem serwisowy i stosunkowo szybko zrobiło się 2:2. Kolejne przełamanie nadeszło w siódmym gemie.
Reprezentantka Czech wykorzystała gorszą dyspozycję młodszej rywalki i przełamała ją, dzięki czemu wyszła po raz pierwszy w tym secie na prowadzenie. Po nieco dłuższym gemie podwyższyła je na 5:3, stawiając już nie jedną, ale niemal dwie nogi w ćwierćfinale rozgrywek.
Wyraźnie podłamana Jovic nie podjęła już rękawicy. Przegrała własne podanie do 15, a cały mecz 5:7, 3:6, żegnając się z rozgrywkami. Tym samym nie powtórzy z pewnością sukcesu z Guadalajary, gdzie sięgnęła po tytuł, który odebrała Magdalenie Fręch.
Wynik spotkania był ważny zarówno z perspektywy Jessiki Peguli, jak i Aryny Sabalenki. To z Amerykanką przyjdzie się Siniakovej zmierzyć w ćwierćfinale. Na zwyciężczynię w półfinale natomiast trafić może Białorusinka. O ile sama wcześniej wygra swój pojedynek w ramach ćwierćfinału.



Puchar











