Carlos Alcaraz musi zadowolić się olimpijskim srebrem po tym, jak po epickim finale przegrał z Novakiem Djokoviciem. Młody Hiszpan - choć zdaje sobie sprawę, że przed nim będzie jeszcze szansa na triumf na igrzyskach - nie krył rozczarowania. Doświadczenie górą. Djoković potrzebował dwóch tie-breaków, ale pokonał Alcaraza Jeszcze przed startem niedzielnego finału mogliśmy być pewni, że czeka nas fantastyczne widowisko. W walce o olimpijskie złoto mierzyli się dwaj tenisiści, którzy po drodze prezentowali się bezapelacyjnie najlepiej. Dość powiedzieć, że żaden z nich nie stracił po drodze ani jednego seta. Każdy zwycięzca napisałby wyjątkową historię. Novakowi Djokoviciowi brakowało tego triumfu do skompletowania Karierowego Złotego Wielkiego Szlema. Z kolei gdyby wygrał Carlos Alcaraz, byłby najmłodszym singlowym męskim zwycięzcą w historii igrzysk. Panowie zaprezentowali show godne rangi wydarzenia. Ostatecznie górą był doświadczony Serb. Chociaż wygrał w dwóch setach, nie można mówić o żadnej dominacji; w obu partiach potrzebował tie-breaka, by wypunktować o 16 lat młodszego rywala. Po zakończeniu tego epickiego pojedynku "Nole" dał upust wszystkim emocjom, które kumulowały się w nim przez ostatnie tygodnie. "Pewnego dnia przywiozę złoty medal do Hiszpanii" Jeszcze przed finałem Alcaraz pokazywał dużą pewność siebie. "Od początku moim celem był triumf. Nie medal, ale złoto. Zamierzam osiągnąć swój cel i dać wszystkim Hiszpanom, którzy są ze mną i wspierają, to, czego chcą - złoty medal" - deklarował. Porażka "Carlitosa" sprawiła, że po pojedynku nie tylko zwycięski Djoković zalał się łzami. "Pewnego dnia zdobędę złoto dla Hiszpanii. Będę czekał na ten moment i pracował na niego. Teraz muszę cieszyć się zdobyciem srebra. To też coś niesamowitego" - dodał. Młody Hiszpan z pewnością nie ma powodów do wstydu. W tak młodym wieku ma już na koncie cztery tytuły wielkoszlemowe i srebrny medal igrzysk olimpijskich.