Petra Kvitova zniknęła w październiku 2023 r. Zdecydowała się na macierzyństwo, poświęcając wszystko temu jednemu pragnieniu. Nie grała w tenisa przez 16 miesięcy. Wróciła do rywalizacji w lutym tego roku. Nie był to powrót spektakularny. Czeszka przegrywała pierwszy mecz w czterech kolejnych turniejach. Zła passa skończyła się dopiero w turnieju WTA 1000 w Rzymie. Przed dwoma dniami Kvitova odniosła pierwsze zwycięstwo jako mama, pokonując Irinę-Camelię Begu 7:5, 6:1. 74 minuty i po wszystkim w meczu Collins - Ruse. Znamy rywalkę Świątek w trzeciej rundzie Petra Kvitova nosi w sobie traumę sprzed lat. Miała już nigdy nie wrócić na kort Radość z wygranej nie trwała jednak długo. Kvitova doznała kontuzji prawej nogi i w czwartek wycofała się z dalszej rywalizacji. Nie wiadomo dokładnie, jak poważny jest uraz i jak długiej rekonwalescencji będzie wymagał. Czy dwukrotna mistrzyni Wimbledonu znajdzie w wieku 35 lat motywację, by jeszcze raz powalczyć o powrót do pełni sił i gry w imprezach najwyższej rangi? Odpowiedź twierdzącą można postawić w ciemno. Hart ducha i ogromne pokłady determinacji to ostatnia rzecz, jaką Czeszce można odmówić. Polska straciła gigantyczny talent? Mocne słowa: "Byłabym lepsza niż Świątek" Nie wszyscy kibice znają dramatyczną historię z grudnia 2016 roku. Podobnie jak teraz, Kvitova również borykała się wówczas z urazem nogi. Rano nie wybrała się na trening, przebywała w swoim mieszkaniu w Prostejovie. Około godziny 8:30 do drzwi zapukał nieznajomy mężczyzna. Kiedy otworzyła, przedstawił się jako pracownik zakładu energetycznego. Wytłumaczył, że przysłano go, by sprawdził liczniki. Tenisistka została poproszona o odkręcenie ciepłej wody, a po chwili poczuła przytknięte do szyi ostrze noża. Chwyciła go obiema rękami, próbowała się bronić. Szybko jednak została ranna. - Zwymiotowałam i upadłam na podłogę, a krew była wszędzie - relacjonowała później w trakcie procesu. Kiedy bandyta odepchnął ją od telefonu, przytomnie zaproponowała mu pieniądze. Wiedziała, że musi chronić przede wszystkim życie. Wziął od niej 10 tys. czeskich koron (wtedy niespełna pół tysiąca dolarów) i opuścił mieszkanie. - Kiedy zobaczyłam jeszcze raz krew, rozpłakałam się. Wszystkie palce mojej lewej ręki zostały przecięte, nerwy na kciuku i palcu wskazującym zostały uszkodzone - opowiadała Kvitova. W szpitalu operowano ją blisko cztery godziny. Potem przez dwa miesiące nosiła gips. A gdy rozpoczęła rehabilitację, usłyszała, że prawdopodobnie już nigdy nie wyjdzie na kort. Stan lewej dłoni, którą trzyma rakietę, nie rokował powrotu do zadowalającej funkcjonalności. Oznajmiła wszystkim, że nie mają racji. Pracowała z niespotykanym samozaparciem i... po 12 tygodniach odbijała już piłkę, mimo że nie odzyskała pełnego czucia w dłoni. Po siedmiu miesiącach zagrała pierwszy turniej. A po dwóch latach dotarła do finału Australian Open. Kiedy ponownie zobaczymy ją na korcie? Można być spokojnym, że to tylko kwestia czasu. Długo wyczekiwane zwycięstwo w Rzymie zapewne tylko wzmogło w niej apetyt na znacznie więcej.