- Mam wieści, które obiecywałam i bardzo się cieszę na ten nowy rozdział w mojej karierze. Miło mi ogłosić, że do mojego zespołu dołącza Wim Fissette [...] Chcę dodać, że cieszę się na współpracę z Wimem. Widzę u niego bardzo dobre podejście, wizję, a dodatkowym atutem jest jego ogromne doświadczenie na najwyższym poziomie w tenisie. Wiadomo, że to zawsze ważne, żeby poznać się lepiej, ale za nami bardzo dobry start relacji, a ja nie mogę się doczekać powrotu do rywalizacji - przekazała w czwartek za pośrednictwem mediów społecznościowych Iga Świątek. Wim Fissette nowym trenerem Igi Świątek. Polka z dumą przekazała wieści Tym samym debata na temat tego, kto zostanie nowym szkoleniowcem raszynianki, dobiegła końca. Kandydatura Belga stawała się w ostatnim czasie coraz popularniejsza, choć nie brakowało także doniesień o innych opcjach. Ostatecznie Polka zdecydowała się postawić na byłego trenera Naomi Osaki, czy Angelique Kerber. W mediach błyskawicznie wypomniano jeden ze skandali, którego rok temu bohaterem został Belg. Jego rozstanie z Qinwen Zheng odbywało się w wyjątkowo burzliwej atmosferze. Trener zdecydował się wówczas porzucić Chinkę, która sięgnęła po triumf w igrzyskach azjatyckich i powrócić do współpracy z Naomi Osaką. Późniejsza mistrzyni olimpijska miała do niego wiele żalu. Qinwen Zheng oburzona postawą belgijskiego szkoleniowca. "To było niemoralne" - Zerwał kontrakt, co moim zdaniem jest bardzo niemoralne. To jego wybór, nie mogę nic zrobić, tylko go uszanować. Muszę powiedzieć, że przyniósł cierpienie mi i mojej rodzinie. Nie rozmawiajmy już o nim - skomentowała sytuację z Fissettem Qinwen Zheng. Po US Open doszło jednak do szybkiego rozstania Japonki z belgijskim szkoleniowcem, choć odbywało się ono w skrajnie innej atmosferze, aniżeli w przypadku Qinwen Zheng. Po zakończeniu zmagań w Nowym Jorku Chinka raz jeszcze otworzyła się na temat byłego trenera i zdradziła kolejne kontrowersyjne szczegóły. Świątek wybrała nowego trenera, a tu poważne zarzuty pod adresem Abramowicz. "Fałszywa kobieta" - Wiem, że podczas US Open miał kontakt ze sztabem Naomi Osaki. Tuż po meczu powiedział mi, że nie czuł ze mną żadnej więzi. Nigdy wcześniej z jego usta nie padła taka deklaracja. Zapytałam menedżerki, czy on zamierza pracować dla Osaki. Usłyszałam, że to nie ten typ człowieka. Po tygodniu przerwy zakomunikował mi, że odchodzi. To był szok dla mnie i mojej rodziny. Płakałam, gdy to usłyszałam. Nie było żadnych spięć i kłótni. (...) Rozumiem jego decyzję, ale to nie oznacza, że zamierzam mu wybaczyć - ujawniła Zheng, cytowana przez portal tennis.com.