"Nole" rozmawiał z dziennikarzami po otwarciu kompleksu tenisowego w bośniackim mieście Visko. Tenisista chce rywalizować w Nowym Jorku, ale równocześnie zamierza uniknąć takiej sytuacji, jakie miała miejsce na początku roku na antypodach. Djoković który już przyleciał do Australii został z niej bowiem deportowany decyzją władz, ponieważ nie był zaszczepiony przeciwko koronawirusowi. Osoby deportowane z tego kraju nie mogą wjechać do niego w okresie trzech lat, co stawia pod znakiem zapytania udział Serba w kolejnych edycjach turnieju. "Nie zamierzam pojechać do Stanów Zjednoczonych, jeśli nie będę miał odpowiedniego zezwolenia, australijska saga nie była dla mnie przyjemna" - stwierdził 35-letni tenisista. "Ludzie wciąż myślą, że dostałem się do Australii bez odpowiednich zezwoleń, a to nieprawda. Zostało to udowodnione w sądzie. Nigdy nie pojechałbym do jakiegoś kraju, nie mając odpowiedniego zezwolenia. Chciałbym wrócić do Australii, kocham ten kraj, tam osiągnąłem najlepsze wyniki w Wielkim Szlemie. Mam nadzieję, że znajdę się z tam w styczniu, tak samo jak liczę, że będę za miesiąc w Nowym Jorku" - dodał. Tenis. Novak Djoković: To nie koniec świata Djoković nawiązał do swojej sytuacji, ponieważ nie jest zaszczepiony na COVID-19, a to, według obecnych reguł, uniemożliwia mu wjazd do Stanów Zjednoczonych. Rząd USA wprowadził bowiem przepisy, że osoby nie posiadające obywatelstwa muszą być w pełni zaszczepiony, aby dostać się do tego kraju. "Jestem zawodowym tenisistą, nie wchodzę w politykę, ponieważ ona mnie nie interesuje. Mam swoje stanowisko i jestem zwolennikiem wolności wyboru tego, co jest najlepsze dla siebie. Szanuję wszystko i wszystkich i oczekuję, że ludzie przynajmniej uszanują moją decyzję. Jeżeli dostanę pozwolenie, to będę, jeśli nie, to nie będę - to nie koniec świata" - zakończył Serb.