- Oczywiście, chcę wygrać ten turniej. Ale podstawowym celem jest końcowa klasyfikacja ATP. Brakuje mi jednego zwycięstwa. Co potem? Zobaczymy - mówił Djoković na konferencji przed rozpoczęciem turnieju w Pala Alptour w Turynie. Djoković skupił się na tym, żeby nie czekać z realizacją podstawowego zadania. Chciał mieć pewność numeru 1 już w niedzielę. Musiał na to czekać jednak do poniedziałku, bo mecz rozpoczął się w niedzielę o 21, a zakończył po północy. Powtórka z Paryża Było to świetne widowisko z obu stron. Spotkanie równie zacięte jak to sprzed półtora tygodnia temu w ćwierćfinale w turnieju w hali Bercy w Paryżu. Wtedy Serb potrzebował do zwycięstwa trzech setów i blisko trzech godzin, drżał o zwycięstwo do ostatniej piłki. Wygrał 7:5, 6:7, 6:4. Liderowi rankingu teraz też nie udało się rozpracować Duńczyka w dwóch setach. W pierwszym secie pokazał jednak co to znaczy rutyna i właściwa reakcja na niekorzystną sytuację. Przegrywał 2:3, dając się przełamać, ale natychmiast odrobił stratę. Doszło do tie-breaku, a w nim to Rune najpierw uzyskał przewagę, grał - jak w całym meczu - agresywnie, narzucał presję, ale Djoković świetnie się bronił i returnował. W ten sposób zdobył ostatni punkt. Wygrał tę tenisową dogrywkę 7:4. Rune demoluje Djokovicia w tie-breaku drugiego seta Od mocnego uderzenia rozpoczął 20-letni Duńczyk drugi set. Przez chwilę narzucił swój styl. Nagle zrobiło się 2:0. Zaciśnięta pięść, wzrok skierowany w stronę trenera Borisa Beckera i zasłużone oklaski od niemieckiego szkoleniowca, miały zapowiadać zwrot akcji w meczu. Ale nic z tego. Djoković grał jak Djoković. Po dziewięciominutowym trzecim gemie wszystko wróciło do normy. Było 1:2, a potem 2:2. Miał Rune jeszcze większą szansę w 10. gemie. Po znakomitym zagraniu z backhandu po linii (kolejnym w tym spotkaniu) wypracował break pointa, który oznaczał setbola. Serb ponownie wyszedł z opresji. Skończyło się na tie-breaku. Zupełnie innym niż w pierwszym secie. To był zaskakujący popis błędów Djokovica. Nie był sobą. Uległ aż 1:7. Niebywały wyczyn Polaka. Dokonał tego trzeci rok z rzędu Wybuch złości Djokovicia W trzecim secie sytuacja była zupełnie inna. Najpierw Djoković objął prowadzenie 2:0, ale rywal wyrównał. Po utracie serwisu Serb stracił panowanie nad sobą. Schodząc na przerwę rozwalił aż dwie rakiety. Dostał ostrzeżenie od sędziego. Uspokoił się i powoli wrócił do formy z pierwszego seta. Jeszcze raz przełamał Duńczyka (na 4:2). Końcówka spotkania należała już zdecydowanie do niego. Oba mecze w Grupie Zielonej wygrali faworyci. W pierwszym pojedynku Jannik Sinner był dużo leszpy niż Stefanos Tsitsipas.Wygrał 6:4, 6:4. To on jest liderem po pierwszej rundzie spotkań. Olgierd Kwiatkowski Nitto ATP Finals w Turynie Grupa Zielona Novak Djoković (Serbia, 1) - Holger Rune (Dania, 8) 7:6 (4), 6:7 (1), 6:3 Jannik Sinner (Włochy, 4) - Stefanos Tsitsipas (Grecja, 6) 6:4