- Wiem, że graliśmy tylko raz na trawie. Dwa lata temu. To było jego zwycięstwo w czterech setach w półfinale Wimbledonu, więc teraz będę miał dobrą okazję do pokonania go na jego ulubionej nawierzchni, na jego ulubionym korcie. To miejsce, w którym odnosił największe sukcesy. Zapowiada się ciężki i ciekawy finał, bo Roger od początku turnieju gra bardzo dobrze i dominuje w swoich meczach. Problem w tym, ze obaj bardzo chcemy tu zdobyć tytuł - powiedział Djoković. Będzie to ich 35. pojedynek, a bilans dotychczasowych jest korzystny 18-16 dla Szwajcara, a w tym roku 2-1. Tylko raz ze sobą grali na trawie, przed dwoma laty w półfinale Wimbledonu. - Na pewno jest to jeden z finałów marzeń dla kibiców i organizatorów, choć brytyjska widownia zapewne wolałaby zamiast mnie Andy’ego Murraya w tym miejscu. Na swoją obronę mogę tylko przypomnieć, że to nie ja go wyeliminowałem z turnieju - powiedział Djoković, najwyżej rozstawiony w tegorocznej edycji. W pierwszym piątkowym półfinale Djoković pokonał - pogromcę Murraya w poprzedniej rundzie - Bułgara Grigora Dimitrowa (nr 11.) 6:4, 3:6, 7:6 (7-2), 7:6 (9-7), broniąc w kończącym spotkanie tie-breaku cztery piłki setowe. Sam wykorzystał w nim drugiego meczbola, choć pomogła mu przy tym taśma zmieniająca nieco kierunek jego uderzenia, myląc rywala. Obaj kilkakrotnie się tego dnia wywracali wpadając w niekontrolowane poślizgi. - Mam wrażenie, że nawierzchnia jest bardziej śliska, niż w ubiegłym roku. Być może jest tak dlatego, że w ostatnie pięć czy sześć dni było bardzo ciepłych tutaj, wręcz upalnych chwilami. Przy wysokich temperaturach noga też się bardziej poci, a wilgoć sprawia, że podeszwy nabierają wilgoci i się bardziej ślizgają. Dlatego zawsze na trawie mam ze sobą dodatkową parę butów i zmieniam je w trakcie meczu - uważa Serb. Jeśli Djoković zwycięży na wimbledońskiej trawie, to w poniedziałek obejmie prowadzenie w rankingu tenisistów, wyprzedzając Hiszpana Rafaela Nadala (odpadł w 1/8 finału). Natomiast Federer już zapewnił sobie awans z czwartego na trzecie miejsce, z którego zepchnie rodaka Stanislasa Wawrinkę (wyeliminował go w 1/4 finału). - Każdy występ w finale Wimbledonu jest jak sen, a ten będzie już moim dziewiątym snem. Tylko jeden z nich nie okazał się dla mnie szczęśliwy, ale wierzę, e ty razem tak nie będzie - powiedział Federer, który w 2008 roku poniósł porażkę w decydującym meczu z Hiszpanem Rafaelem Nadalem. Szwajcar, który na początku roku zatrudnił w roli trenera koordynatora Szweda Stefana Edberga, pokonał debiutującego w wielkoszlemowym półfinale Kanadyjczyka Milosa Raonica (nr 8.) 6:4, 6:4, 6:4, który w trzeciej rundzie wyeliminował Łukasza Kubota. 32-letni Federer rozegrał mecz z Raonicem wręcz po profesorsku. Na otwarcie przełamał jego podanie i tę przewagę po prostu utrzymał. Dwie następne partie zakończyły się również wynikiem 6:4 i przebiegały według dokładnie takiego samego scenariusza. W obydwu Szwajcar zdobywał "breaki" w dziewiątym gemie, na 5:4. Chwilę później wykorzystywał od razu pierwszą okazję do ich zamknięcia. - Wiedziałem, że kluczem do sukcesu jest złamanie psychiczne Raonica, a można było to zrobić tylko zdobywając gema przy jego podaniu. Choć przyznaję, że nie spodziewałem się "breaka" już na samym początku. Faktycznie po tym jego serwis nie był już tak pewny, jak zwykle, tym bardziej, że cały czas wywierałem na nim presję dobrym returnem. No i sam dobrze serwowałem od początku do końca - powiedział Szwajcar. W sobotę o godzinie 14.00 odbędzie się finał rywalizacji kobiet w singlu. O drugi tytuł w Wielkim Szlemie i zarazem w Wimbledonie (poprzednio wygrała tu w 2011 r.) 24-letnia Czeszka Petra Kvitova (nr 6.) będzie walczyć z młodsza o cztery lata Kanadyjką Eugenie Bouchard (13.), debiutującą w tej fazie. Będzie to ich drugi pojedynek, a poprzedni w sierpniu ubiegłego roku na twardym korcie w Toronto wygrała tenisistka z Prostejova 6:2, 6:3. - Przyznaję, że wcale nie zajęło mi dużo czasu uświadomienie sobie, że zagram w finale Wimbledonu. Jestem z tego dumna, ale mam świadomość, że jeszcze jestem tu w pracy i przede mną najważniejszy mecz w turnieju, no i dotychczasowej karierze. Dlatego się maksymalnie na nim koncentruję, bo może jutro spełni się moje największe marzenie. Jeśli nawet nie, to chce poczuć atmosferę wimbledońskiego finału, bo to jest dla mnie wyjątkowy turniej i to nie tylko dlatego, że moi najbliżsi tak są zapatrzeni w brytyjską rodzinę królewską - powiedziała 20-letnia Bouchard. Zarówno Eugenie, jak i jej siostra bliźniaczka Beatrice, zawdzięczają imiona księżniczkom z rodu Windsor-Mountbatten, rządzącej od dawna Królestwem Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Jednak nie członków tego rodu najchętniej widziałaby w loży królewskiej na korcie centralnym w sobotę, lecz gwiazdę amerykańskiej telewizji i jedną z najbogatszych osób w show biznesie Oprah Winfrey, a także młodego piosenkarza Justina Bibera. -Z rodziny królewskiej chyba najbardziej chciałabym zobaczyć chyba księżniczkę Eugenie. Nie zastanawiam się jak ten finał odmieni moje życie czy karierę, a nawet nie próbuję myśleć czy zostanę jutro "królową Wimbledonu". Chciałabym wygrać i zrobię wszystko, żeby tego dokonać, ale jak będzie zobaczymy. Kvitova tylko raz wystąpiła w wielkoszlemowym finale i od razu odniosła zwycięstwo, jak dotychczas jedyne w jej karierze. Na konferencji prasowej była mniej rozmowna od swojej rywalki. - Staram się koncentrować przed sobotnim meczem, mobilizuję się mentalnie i trenuję, czyli nic nadzwyczajnego, zwykła turniejowa rutyna. Jestem trochę mądrzejsza po tym finale sprzed trzech lat, więc wiem jak unikać pewnych błędów, ale i nie popaść w obłęd od nadmiaru myślenia co i jak będzie. Nie czuję też żadnej presji w związku z tym, że już byłam mistrzynią Wimbledonu. Po prostu chcę jutro wyjść na kort i skupić się na tenisie, to wszystko - powiedziała 24-letnia Czeszka. Z Londynu Tomasz Dobiecki Półfinały gry pojedynczej: Novak Djoković (Serbia, 1.) - Grigor Dimitrow (Bułgaria, 11.) 6:4, 3:6, 7:6 (7-2), 7:6 (9-7) Roger Federer (Szwajcaria, 4.) - Milos Raonic (Kanada, 8.) 6:4, 6:4, 6:4