Olivia Lincer dopiero od wiosny 2022 roku gra z polską licencją, wcześniej reprezentowała USA. Tam się wychowała, jej ojciec założył nawet akademię tenisową, w której szkolą się jego córki: Olivia i Karolina. Starsza Olivia nie odnosiła wielkich sukcesów w rywalizacji juniorskiej, ale rok emu, po niezłych zawodach w Japonii, awansowała nawet na 506. miejsce w rankingu WTA. Teraz spadła na 667. pozycję, ale raczej chwilowo - bardzo dobry występ Kalifornii powinien dać jej awans. Dwa lata temu 17-letnia Lincer spróbowała swoich sił w juniorskim Wimbledonie. W deblu odpadła w drugiej rundzie, w singlu zaś - w trzeciej. Lepsza okazała się utalentowana Kanadyjka Victoria Mboko, która w tym roku zdołała wejść już nawet do grona 300 najlepszych tenisistek świata. I co ważne, wspólnie ze swoją rodaczką Kaylą Cross Mboko dotarła do finału debla, już po raz drugi w tamtym roku, po Australian Open. Przegrały go jednak z duetem Rose Marie Nijkamp/Angella Okutoyi. Teraz w Redding Lincer najpierw trafiła na Okutoyi, a w nocy z czwartku na piątek polskiego czasu na Cross. Szybki awans w eliminacjach, później miały być schody. Juniorskie gwiazdy na horyzoncie Trzeba przyznać, że na tle znacznie bardziej utytułowanych i wyżej notowanych rywalek Polka zaprezentowała się wyśmienicie. Ona w Redding musiała przebijać się przez kwalifikacje. Były dla niej odpowiednią rozgrzewką, bo Meksykankę Amandę Navę Elkin rozbiła 6:1, 6:0. O losowaniu głównej drabinki ciężko było jednak mówić, że okazało się szczęśliwe. Już w starciu z Okutoyi Lincer nie była faworytką, a co tu dopiero mówić o boju z Cross? Polka jednak wyszła z tych starć z tarczą. 20-letnią Kenijkę gładko ograła 6:3, 6:2, a w czwartek lokalnego czasu zmierzyła się z Cross. Pięć lat temu mierzyły się w zawodach juniorskich w kanadyjskim Burlington, wyraźnie lepsza była grająca w swoim kraju Kayla. Tymczasem Lincer od początku grała bardzo konsekwentnie, swoimi topspinami doprowadzała rywalkę do szewskiej pasji. Nie bała się wchodzić w wymiany, a Cross próbowała przejmować w nich inicjatywę. I się przy tym myliła, co tylko zwiększało jej frustrację. Świetna gra Olivii Lincer w Redding. I wielka radość po awansie. Udany rewanż po pięciu latach Pierwsza partia była bardzo nierówna, raz w lepszej sytuacji była jedna, raz druga. W ósmym gemie dwa break pointy na 5:3 miała Polka, w następnym zaś jednego na 5:4 dla siebie - Kanadyjka. Lincer zdobyła jednak tego ważnego gema, a za chwilę przełamała rywalkę, wykorzystała jej błędy i za długie zagrania. W drugiej partii 19-letnia Polka prowadziła ze swoją rówieśniczką już 4:1, a i tak zrobiło się nerwowo. Konkretnie zaś - w siódmym gemie, w którym Kanadyjka miała dwie szanse na odrobienie strat. Pierwszą sama zepsuła, drugi punkt wywalczyła już Lincer po swoim zagraniu, nie kryła radości. Obroniła podanie, a kilka minut później zapewniła sobie awans, wygrała po 90 minutach 6:4, 6:2. W walce o półfinał Olivia Lincer zmierzy się z kolejną rówieśniczką, która w gronie juniorek osiągnęła więcej, a i teraz jest notowana wyżej. To Peruwianka Lucciana Pérez Alarcón, zeszłoroczna finalistka Roland Garros (przegrała z Aliną Korniejewą).