Rzadko się zdarza, by wielkoszlemowe mistrzyni Wielkich Szlemów w grze pojedynczej musiały walczyć w kwalifikacjach, a tak jest w przypadku Bianki Andreescu. Dziś najlepsze tenisistki albo odpoczywają i zbierają siły przed startem zmagań w Paryżu (Aryna Sabalenka, Coco Gauff, Iga Świątek, Jasmine Paolini), albo szukają jeszcze okazji do gry w Strasburgu (Jessica Pegula, Jelena Rybakina, Paula Badosa). Bianca Andreescu nie mogła sobie jednak na to pozwolić, nie dostała dzikiej karty do rywalizacji na obiektach w Paryżu. I choć po sporych perturbacjach zdrowotnych w ostatnim miesiącu puka już do czołowej setki rankingu WTA, to jednak do miejsce w głównej drabince trochę jej zabrakło. I po raz pierwszy od 2018 roku musi w stolicy Francji przebijać się przez trzystopniowe kwalifikacje. Wtedy poległa w decydującym etapie, a 15 miesięcy później wygrała już US Open i została czwartą zawodniczką rankingu WTA. Jak będzie teraz? Organizatorzy turnieju docenili ją o tyle, że swój mecz z Chinką Xinxin Yao zagrała na stadionie Suzanne Lenglen. Zaczęła w pierwszej turze, po godz. 10. I jako pierwsza skończyła. To ona jako pierwsza w Paryżu zaliczyła tenisowy rower, czyli wygrała swój mecz 6:0, 6:0. Roland Garros 2024. Bianca Andreescu bewzględna w kwalifikacjach. 6:0, 6:0 z Chinką Xinxin Yao Niespełna 25-letnia Kanadyjka w dwóch poprzednich sezonach dochodziła w Paryżu do trzeciej rundy, teraz jednak dopiero w połowie kwietnia wróciła do gry po niemal półrocznej przerwie. Pierwsze wyniki nie były może zbyt obiecujące, ale już turniej w Rzymie pokazał, że w jej przypadku wszystko idzie ku dobremu. Pokonanie Donny Vekić, wiemistryni olimpijskiej z Paryża, już zrobiło duże wrażenie. A ogranie 6:2, 6:4 Jeleny Rybakiny było jednak sporym zaskoczeniem. Dopiero będąca w świetnej formie Qinwen Zheng znalazła sposób na Andreescu, choć i tu pierwszy set mógł się potoczyć zupełnie inaczej (7:5, 6:1). Na Court Suzanne Lenglen Kanadyjka, rozstawiona w kwalifikacjach z numerem 17, zmierzyła się z Chinką Xinxin Yao. Była zdecydowaną faworytką, ale chyba sama nie spodziewała się, że pójdzie jej tak gładko. Nigdy bowiem w swojej profesjonalnej karierze nie wygrała meczu rowerem, bez straty gema. Owszem, w przeszłości potrafiła wskakiwać na niezwykle wysoki poziom, ale w pewnym momencie gubiła koncentrację. Blisko takiego wyniku była w 2019 roku w ćwierćfinale Indian Wells, prowadziła wtedy już 6:0 i 3:0 z Garbine Muguruzą, gdy znakomita Hiszpanka jednak wygrała honorowego gema. Dziś Chince ta sztuka się nie udała. W pierwszym secie Yao, numer 261 na liście WTA, wygrała tylko sześć punktów. To jednak różnica kilku klas, choć przecież rok temu na sąsiednim stadionie Philippe'a Chatriera Anastazja Potapowa ugrała ich zaledwie 10 w starciu z Igą Świątek, w ćwierćfinale French Open. W drugim secie było już nieco lepiej, Chinka miała dwie okazje na wygranie gema w trzecim gemie i jedną w piątym. Nie wykorzystała ich, poległa po 57 minutach 0:6, 0:6. W drugiej rundzie eliminacji rywalką Kanadyjki będzie Japonka Nao Hibino. Najwyżej notowaną zawodniczką w tym wycinku drabinki jest Niemka Ella Seidel. I to ona powinna być rywalką Andreescu w meczu o główną drabinkę Roland Garros 2025. We wtorek do gry w kwalifikacjach przystąpią trzy Polski: Maja Chwalińska, Katarzyna Kawa i Linda Klimovicova.