Z Wielkiej Trójki na tenisowej scenie pozostał już tylko jeden "aktor". Mowa oczywiście o Novaku Djokoviciu. W końcówce minionego sezonu karierę zakończył bowiem Rafael Nadal, a jeszcze wcześniej to samo zrobił Roger Federer. Mogłoby się więc wydawać, że Djokoviciowi będzie łatwiej o osiąganie sukcesów. Nic bardziej mylnego. Na tej scenie pojawiły się bowiem dwa nowe nazwiska, które sprawiają, że Serb wciąż chce szukać możliwości rozwoju, aby tę dwójkę pokonać. Trwa turniej w Dosze, a tu takie wieści o Świątek i WOŚP. Nagły zwrot akcji na finiszu Mowa rzecz jasna o duecie hiszpańsko-włoskim, a więc Carlosie Alcarazie i Janniku Sinnerze. Ta dwójka zdaje się znajdować na bardzo dobrej drodze do zdominowania tenisa na najbliższą dekadę. Djoković stara się im w tym przeszkodzić, ale trzeba przyznać, że jak na razie nie wychodzi mu to tak dobrze, jakby tego chciał. Nawet, gdy uda mu się ograć jednego z nich, to spotkania na takiej intensywności sprawiają, że 37-latek zwyczajnie ma wielkie problemy fizyczne. Djoković na dłużej z Murrayem. Decyzja już zapadła Tam się stało podczas tegorocznego Australian Open. Djoković już w ćwierćfinale mierzył się z Alcarazem i udało mu się pokonać młodszego rywala w czterech setach, ale Novak wszystko przypłacił kontuzją mięśniową. W związku, z czym zmuszony był poddać spotkanie z Alexandrem Zverevem w półfinale. Po meczu przyznawał, że nie wie, jaka będzie jego przyszłość. Nie wykluczał nawet, że być może było to jego ostatnie Australian Open w historii. 6:0, a potem taki incydent. Mistrzyni Wimbledonu wściekła na kibiców, wypadła z turnieju Nie był także przekonany, czy będzie kontynuował współpracę z Andym Murrayem. Według angielskich mediów ta sprawa jest już przesądzona, a przynajmniej wyjaśniona na najbliższe kilka miesięcy. "The Times" poinformowało bowiem, że Djoković wspólnie ze Szkotem podjęli decyzję o kontynuowaniu ich wspólnej drogi. Według dziennikarzy na razie panowie umówili się, że będą współpracować przynajmniej do Wimbledonu, który obaj w przeszłości wygrywali. Wydaje się, że właśnie Wimbledon jest tym turniejem rangi Wielkiego Szlema, który może przynieść Serbowi jego wymarzony sukces w postaci 25. zwycięstwa w imprezie o takim statusie. W ostatnich dwóch sezonach bowiem 37-latek grał w finale, a wcześniej miał niesamowitą serię bez porażki. Ostatnie dwa spotkania o tytuł oznaczały jednak dla Djokovicia naprawdę sporej rangi rozczarowanie, bo dwukrotnie musiał uznać wyższość wspomnianego już Alcaraza.