Rozstawiona w turnieju z trzecim numerem Monnet była zdecydowaną faworytką starcia z Polką. Nie przez przypadek jako 195. zawodniczka świata, plasuje się ponad sto pozycji wyżej od naszej tenisistki (296. WTA). Maja Chwalińska za burtą turnieju. Polka podkręciła tempo, ale to za mało Chwalińska, podobnie jak Monnet, jest zawodniczką leworęczną, więc obie tenisistki nie były w tym względzie dla siebie trudniejsze do "przeczytania". Znacznie lepiej mecz zaczęła Francuzka, w pierwszym secie uzyskując sporą przewagę. Skandal na korcie w Miami, jej ojcu puściły nerwy. Zdecydowana reakcja sędzi To znalazło odzwierciedlenie na tablicy wyników i tę partię rywalka naszej 22-latki urodzonej w Dąbrowie Górniczej wygrała 6:2. W drugim secie, będąca coraz bliżej półfinału Monnet musiała się więcej natrudzić, bowiem Chwalińska wyżej zawiesiła poprzeczkę. Potrzebnych było dziesięć gemów, ale ostatecznie to zawodnika "Trójkolorowych" mogła unieść rękę w geście triumfu. Pula nagród w turnieju, rozgrywanego nieopodal Larnaki, wynosi 25 tys. dolarów. Teraz Monnet stoczy batalię ze swoją rodaczką Lois Boisson. Klasyfikowana na 293. miejscu w rankingu WTA zawodniczka rozbiła w dwóch setach (6:0, 6:1) Rumunkę Cristinę Dinu.