Po prawie miesiącu przerwy i po marcowych zmaganiach w Miami Open Aryna Sabalenka wróciła do gry. Już kilka dni temu pojawiła się w Stuttgarcie, by na spokojnie i na miejscu przygotować się do turnieju. Znalazła czas i na treningi na korcie, i na relaks w gronie przyjaciółek. Wolne chwile spędziła w towarzystwie Ons Jabeur i Pauli Badosy. Obie tenisistki są dla Białorusinki wsparciem. Zwłaszcza teraz, kiedy ta przeżywa żałobę po niespodziewanej śmierci byłego wieloletniego partnera. Na krótko przed pierwszym meczem w Porsche Tennis Grand Prix wróciła do zarzuconych wcześniej kontaktów z dziennikarzami. Spotkała się z nimi na konferencji prasowej. I odpowiedziała na pytanie dotyczące tego, dlaczego wiele świetnych zawodniczek pochodzi akurat z Europy Wschodniej. "Myślę, że wszyscy wychowaliśmy się w trudnych warunkach, jesteśmy naprawdę twardymi ludźmi i wojownikami. Nie wiem, to jedyne wyjaśnienie jakie widzę" - oceniła. Prostym nie było dla niej także patrzenie na to, co działo się teraz, w trakcie jej meczu z Badosą. Pod koniec drugiej partii emocjonującego pojedynku Hiszpanka zaczęła sygnalizować problemy zdrowotne. Mimo to kontynuowała grę. Do czasu. Ostatecznie podjęła bolesną decyzję o nagłym i przedwczesnym zakończeniu spotkania. Było to przy stanie 6:7(5), 6:4, 3:3 0-30 z jej perspektywy. Kort opuszczała we łzach. Widok ten i sportowy dramat przyjaciółki mocno poruszyły Sabalenkę. Sabalence puściły hamulce. Dziennikarze zaskoczeni, padły niecenzuralne słowa Poruszające sceny po zaskakującym końcu meczu Sabalenki i Badosy. "Nie mam słów" Po meczu Sabalenka próbowała pocieszyć załamaną Badosę. Paula wypłakiwała się w ramionach przyjaciółki, jeszcze na korcie, a Aryna próbowała przekazać jej kilka uspokajających i podnoszących na duchu słów. Widać było, że cała sytuacja mocno dotknęła i jedną i drugą. W przypadku Białorusinki absolutnie nie było mowy o okazywaniu radości z awansu do ćwierćfinału imprezy w Stuttgarcie. Na pewno nie wyobrażała sobie, że zadzieje się to w takich okolicznościach. Po zejściu Hiszpanki z kortu wiceliderka rankingu WTA zabrała głos. Nawet nie ukrywała przed kamerą, że współczuje przyjaciółce z całego serca. "Szczerze powiedziawszy, samej chce mi się płakać. Tak mi przykro z jej powodu. Kocham tę dziewczynę. (...) Nie ma we mnie w tej chwili emocji. Nie jestem ani zadowolona ani smutna. Jestem po prostu..." - urwała, najwyraźniej nie mogąc znaleźć odpowiednich słów określających jej stan. Trudno jednak było nie odnieść wrażenia, że jest po prostu wstrząśnięta całą sytuacją. Potem, w mediach społecznościowych, Sabalenka raz jeszcze zwróciła się wprost do Badosy. Zapewniła ją o swoim wsparciu i o wierze w przezwyciężenie przeciwności losu. "Zawsze służę Ci pomocą. Jestem pewna, że wrócisz silniejsza" - obwieściła obok wideo z kortu. Ją samą czeka teraz krótka regeneracja i przygotowania do następnego starcia w Niemczech. Do ćwierćfinałowego pojedynku w WTA 500 Stuttgart przystąpi piątek, 19 kwietnia. Zagra albo z Marketą Vondrousovą albo z Anastazją Potapową. Czeszka i Rosjanka wyjdą na kort w czwartek (18 kwietnia), planowo w okolicach godziny 14.00. W ten sam dzień odbędzie się jeszcze m.in. mecz Świątek - Mertens (nie wcześniej niż o 17.00). Iga Świątek już na starcie zaskoczona w Stuttgarcie. Wystarczyło 20 sekund