Od samego początku tego pojedynku między zawodniczkami widać było bardzo wyraźną różnicę, jeśli chodzi o poziom gry. Na pierwsze przełamanie kibice nie musieli czekać zbyt długo - nadeszło ono bowiem już w drugim gemie, przy pierwszej możliwej okazji. Emma Raducanu poszła za ciosem i wygrała pięć pierwszych gemów, nie tracąc ani jednego. W tamtym momencie jej zwycięstwo w secie było jedynie formalnością. Brytyjka nie wygrała jednak do zera. Po drodze oddała Elise Mertens jednego gema i mogła przystąpić do kolejnej odsłony w znakomitym humorze. W drugim secie Raducanu przypieczętowała awans Na początku drugiego seta Elise Mertens podjęła walkę, a przynajmniej tak się wydawało. Wygrała swój pierwszy serwis, ale przy drugim okazała się już całkowicie bezradna. Szybko zrobiło się 3:1, więc Emma Raducanu awans do trzeciej rundy miała w zasięgu ręki. W piątym gemie drugiej partii Emma Raducanu przełamała po raz czwarty w tym meczu. Jej rywalce nie udało się to natomiast ani razu. Kibice Elise Mertens z pewnością spodziewali się więcej po swojej ulubienicy, ale tym razem na korcie była jedynie tłem dla dobrze dysponowanej Brytyjki. Świątek odpoczywa, a tu pogrom w meczu Gauff. 6:1 na koniec W drugim secie Belgijka wygrała z Brytyjką tylko o jednego gema więcej niż w pierwszym. Odsłona zakończyła się zwycięstwem Emmy Raducanu 6:2. To druga wygrana ulubienicy brytyjskich kibiców bez straty seta. W tej formie mistrzyni US Open z 2021 roku może zagrozić nawet najlepszym zawodniczkom na turnieju, szczególnie zważywszy na nieprzewidywalność tychże zawodów. Emma Raducanu rozpoczęła swoją karierę od mocnego uderzenia, jakim było zwycięstwo na US Open. Później jednak nie odniosła już tak wielkiego sukcesu i opuściła wiele waznych turniejów z powodów zdrowotnych. Teraz wraca do wysokiej dyspozycji i trudno powiedzieć, gdzie znajduje się "sufit" jej potencjału. W trzeciej rundzie Wimbledonu Emma Raducanu zmierzy się z Arantxą Rus lub Marią Sakkari.