Jasmine Paolini przed rokiem błyszczała na światowych kortach. Wygrała "tysięcznik" w Dubaju, zagrała też w finałach wielkoszlemowych turniejów: w Roland Garros musiała uznać wyższość Igi Świątek, w Wimbledonie przegrała z Barborą Krejcikovą. Po drodze sięgnęła po kilka sukcesów deblowych u boku Sary Errani, w tym po złoto olimpijskie. Niestety, na początku trwającego sezonu zawodniczka, która ma polskie korzenie, już tak nie zachwyca. Odpadła w trzeciej rundzie Australian Open, na tym samym etapie żegnała się z turniejami w Dosze (tam udało jej się zrehabilitować w turnieju deblowym) i Dubaju. Szczególnie dramatyczne były okoliczności porażki Włoszki w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Ta w trakcie meczu trzeciej rundy z Sofią Kenin skręciła staw skokowy i chociaż po przerwie medycznej wróciła na kort, nie była w stanie przeciwstawić się rywalce. Kibicom Paolini pozostaje wierzyć w to, że ta wszelkie problemy zdrowotne ma już za sobą i w Stanach Zjednoczonych zaprezentuje poziom, do jakiego przyzwyczaiła w poprzednim sezonie. Paolini z racji rozstawienia zmagania w Indian Wells rozpocznie od drugiej rundy, w której ma zagrać z Ivą Jovic lub Julią Grabher. Amerykanka i Austriaczka zdążyły już nawet wybiec na kort i rozegrać pełny pierwszy set (6:2 dla Grabher), ale po dwóch gemach drugiej partii spotkanie przerwano z powodu opadów deszczu. Tym samym Włoszka wciąż nie wie, z kim przyjdzie jej zagrać o trzecią rundę. W środku nocy ogłosili ws. meczu Świątek - Garcia. Jest oficjalny komunikat organizatorów WTA Indian Wells. Jasmine Paolini odpada z turnieju deblowego Wiadomo już jednak, że szósta rakieta świata nie odniesie sukcesu w rywalizacji deblowej. 29-latka razem z Sarą Errani do turnieju przystąpiła rozstawiona z "trójką". Duet, który w połowie lutego wygrał turniej deblowy w Dosze, w pierwszej rundzie trafił na Asię Muhammad i Demi Schuurs. Włoszki nieźle weszły w mecz, bo pewnie obroniły podanie. Później wprawdzie dały się przełamać, ale po chwili odpowiedziały przełamaniem powrotnym, więc gra toczyła się gem za gem. Przewaga Amerykanki i Holenderki zaczęła jednak coraz wyraźniej się zarysowywać. W końcu Errani i Paolini ponownie zostały przełamane, w dziewiątym gemie musiały z kolei bronić piłkę setową. Z opresji wyszły, ale Muhammad i Schuurs przy własnym serwisie wykorzystały okazję i przypieczętowały zwycięstwo 6:4. Druga partia od początku nie układała się po myśli mistrzyń olimpijskich. Gładko przegrały pierwszego gema serwisowego, same z kolei rzadko zmuszały rywalki do wejścia na wyższy poziom. W sumie wypracowały tylko jednego break pointa, ale i tak go nie wykorzystały. Amerykanka i Holenderka wygrały 6:0, cały mecz 2:0 (6:4, 6:0) i zameldowały się w drugiej rundzie. W tej zagrają z Ludmiłą Samsonową i Jekateriną Aleksandrową. Finalistka z Austin stanęła na drodze Sabalenki. Pogrom w 60 minut