Krejčikova została piątą przedstawicielką swojego kraju, która okazała się najlepsza w Wimbledonie. Przed nią dokonały tego: Martina Navratilova, Jana Novotna, Petra Kvitova i Marketa Vondroušova. Aż dziewięć razy z sukcesu na londyńskiej trawie w singlu cieszyła się urodzona w Pradze, ale przez większość kariery występująca z amerykańskim paszportem Navratilova, która w sobotę z trybun All England Lawn Tennis and Croquet Clubu oglądała sukces Krejčikovej. Wimbledon. "Najlepszy dzień w mojej karierze" - To bezapelacyjnie najlepszy dzień w mojej karierze sportowej i prawdopodobnie najlepszy dzień w moim życiu - przyznała tuż po ostatniej piłce triumfatorka tegorocznego Wimbledonu. Nie dziwi więc wielki wybuch radości i celebrowanie tego zwycięstwa ze swoimi bliskimi i sztabem, którzy śledzili mecz w specjalnej loży. Przed startem turniej chyba nie było zbyt wielu ludzi, którzy stawialiby na sukces Krejčikovej. Tym bardziej, że przystępowała do turnieju jako 32. rakieta świata. W historii tej imprezy od 1975 roku, kiedy powstał ranking WTA, tylko jedna tenisistka będąca niżej w tym zestawieniu go wygrała. Dokonała tego przed rokiem wspomniana Vondroušova, która wtedy była 42. na świecie. W tym sezonie natomiast odpadła już w pierwszej rundzie. Na liście czeskich triumfatorek jest też Novotna, pierwsza trenerka i mentorka Krejčikovej, która w 2017 roku zmarła wskutek nowotworu. - Kiedyś jako mała dziewczynka dałam jej list i tak zaczęła się moja przygoda z tenisem. Później wiele razy mi pomagała, a przed śmiercią poprosiła, żebym wygrała dla niej turniej Wielkiego Szlema. Gdy zwyciężyłam w 2021 roku podczas Rolanda Garrosa, to było coś niesamowitego, ale myślę, że dopiero wygraną w Wimbledonie spełniłam jej testament - przyznała zwyciężczyni z 2024. Wimbledon. Krejčíkova czekała aż 13 turniejów Od czasu pierwszego zwycięstwa w turnieju wielkoszlemowym do kolejnego Krejčikova wystąpiła w 13 takich imprezach. To czwarty najdłuższy czas oczekiwania na ponowny tytuł. Więcej zajęło to tylko Francuzce Mary Pierce (20 turniejów), Hiszpance Arantxy Sanchez Vicario (19) i Rosjance Swietłanie Kuzniecowej (18). Po finale w Londynie Czeszka, zajmująca do tej pory 32. lokatę w światowym rankingu, wróci w poniedziałek do czołowej "10" i będzie ją zamykać. Natomiast Paolini, która ma polskie korzenie - jej babcia mieszka w Łodzi, drugi raz w ciągu nieco ponad miesiąca grała w finale imprezy Wielkiego Szlema i ponownie przegrała; wcześniej w Paryżu z Igą Świątek. W najbliższym notowaniu listy światowej zamelduje się na najwyższej w karierze piątej pozycji.