Gdy niespełna rok temu podczas US Open Serena Williams kończyła karierę, jej starsza siostra Venus mówiła, że "kocha tenis" i chce grać, dopóki sprawia on jej przyjemność. Wydawało się, że tej przyjemności już nie ma - na początku roku w Auckland doznała kontuzji, która wyłączyła ją z gry na pięć miesięcy, do tego na korcie też sukcesów raczej nie odnosiła. W cyklu WTA występuje dzięki swojej historii, dostaje "dzikie karty", mimo odległego miejsca w rankingu. No i wygrała zaledwie dwa spotkania w 2023 roku, co w sumie i tak jest godne podziwu. Wcześnie na jakikolwiek sukces czekała... półtora roku. 29 lat między zwycięstwami Venus Williams. I to raczej jeszcze nie koniec Venus Williams ma bowiem 43 lata i najlepsze momenty kariery dawno za sobą. Była wielką gwiazdą, może nawet największą w tym wieku, zaraz za siostrą Sereną. Siedmiokrotnie wygrywała w singlu Wielkiego Szlema, dwa razy tyle triumfowała w deblu, ma cztery złote medale olimpijskie. To sukcesy, które pozwalają na sportową emeryturę w wielkiej chwale. Venus nie musi już niczego nikomu udowadniać. Kto wie, może jeszcze chce pobić niewyobrażalny rekord Martiny Navratilovej, u której między pierwszym a ostatnim wygranym meczem w cyklu WTA minęły 32 lata. U starszej z sióstr Williams to na razie niespełna 29 - pierwsze spotkania 14-letnia wtedy Amerykanka wygrała w październiku 1994 w Oakland. Iga Świątek grzmi. Mocne słowa, bo tak być nie powinno Co się stało z Kudiermietową? Niedawno grała w finale, w czerwcu pokonała Sabalenkę Venus w tym roku się nie wiodło, choć i tak było lepiej niż w poprzednim, gdy przegrała wszystkie potyczki. W tym roku dwie już wygrała - najpierw w styczniu w Auckland ze swoją rodaczką Katie Volynets, a w czerwcu na trawie w Birmingham z Włoszką Camilą Giorgi. W Cincinnati raczej trudno było myśleć o sukcesie - w pierwszej rundzie trafiła na szesnastą rakietę świata, zresztą rozstawioną z szesnastką Weronikę Kudiermietową. Rosjanka ma ostatnio duże wahania - niby na trawie spisywała się dobrze, potrafiła dojść do finału w 's-Hertogenbosch, zaś w Berlinie pokonać Arynę Sabalenkę, ale jednak Wimbledon jej nie wyszedł. A może inaczej - miała pecha. W drugiej rundzie trafiła bowiem na nierozstawioną Markétę Vondroušovą, na którą sposobu w Londynie nie znalazła żadna tenisistka. W Cincinnati Rosjanka wracała do gry po pięciotygodniowej przerwie. Nie będzie tego powrotu dobrze wspominać, co było widać choćby po jej reakcji na korcie. Podała po meczu rękę Venus Williams i zaciśniętą buzią zeszła do ławki, po czym opuściła kort. Amerykanka zaś wiwatowała, a tłum razem z nią. Ogromna przewaga Rosjanki, była o włos od zamknięcia obu setów. I oba... przegrała! Samo zwycięstwo Venus Williams odbyło się w niesamowitych okolicznościach. W pierwszym secie Rosjanka prowadziła już 4:1. W tym piątym gemie zaliczyła zresztą drugie przełamanie, wygrała do zera. I nagle stało się coś dziwnego, 43-letnia Amerykanka zaczęła coraz częściej skutecznie odpowiadać. W siódmym gemie Kudiermietowa miała break pointa na 5:2, w kolejnym piłkę na 5:3 przy swoim podaniu. A jednak przegrała te gemy, podobnie jak i dwa kolejne. Weteranka wygrała łącznie pięć gemów z rzędu i całego seta 6:4. To jeszcze nic - bardziej nieprawdopodobna historia wydarzyła się w drugim secie, w którym żądna rewanżu Rosjanka wygrywała już 4:0, a później 5:1. Wkrótce mecz został przerwany przez deszcz, ale po wznowieniu zaczęły dziać się cuda. Williams odrabiała straty, choć przy stanie 2:5 musiała bronić setbola przy serwisie rywalki, a w kolejnym gemie - następnego przy swoim podaniu. Znów wyszła z opresji obronną ręką, po kolejnym breaku wyrównała na 5:5. Kudiermietowa była już rozbita, przegrała dwa kolejne gemy i całe 123-minutowe spotkanie 4:6, 5:7. Venus Williams awansowała więc do drugiej rundy - w niej zmierzy się z Qinwen Zheng (Chiny, WTA 24) lub Aliaksandrą Sasnowicz (Białoruś, WTA 74). Jeśli uda się jej wygrać też i to spotkanie, w trzeciej rundzie może rywalizować z Igą Świątek. Jest tylko jeden problem - Venus ostatnio dwa mecze z rzędu wygrała... cztery lata temu. Na szczęście stało się to właśnie w Cincinnati. No i wtedy po raz ostatni - do dziś - pokonała rozstawioną rywalkę z TOP-20 - Holenderkę Kiki Bertens. No więc, kto to wie...