Spośród ośmiu par czwartej rundy WTA 1000 w Rzymie, mecz Peyton Stearns z Naomi Osaką zapowiadał się teoretycznie najmniej ciekawie. Tylko w tym starciu, zaczynającym dzień na Campo Centrale, nie było zawodniczek z TOP 20 rankingu WTA, choć przecież Japonka to czterokrotna wielkoszlemowa mistrzyni i była liderka światowej listy. Korty ziemne nie były jednak dotąd jej atutem, dopiero tydzień temu wygrała na nich swój pierwszy turniej w karierze. Z kolei Stearns jest w cieniu wielu słynnych rodaczek, choć tytuł w WTA na mączce zdobyła rok temu w Rabacie. Ona w Rzymie sprawiła już sensację w sobotę, ograła po trzysetowym thrillerze Madison Keys - tie-breaka w decydującej partii zapisała na swoją korzyść (7-3). I fakt, że grały zawodniczki z 42. i 48. miejsca na świecie nie miał żadnego wpływu na poziom gry. Kto wie, czy obie nie rozegrały najlepszego meczu kobiecego, jaki odbył się na Foro Italico w tym sezonie. WTA Rzym. Peyton Stearns - Naomi Osaka, mecz o ćwierćfinał Italian Open Spotkanie Amerykanki i Japonki było pokazem świetnych serwisów i umiejętności tworzenia przewagi dzięki temu elementowi. W pierwszej partii kluczowe załamanie przeżyła w trzecim gemie Osaka, Stearns wywalczyła wtedy breaka. I spokojnie kontrolowała sytuację w swoich gemach, aż przyszło jej zakończyć partię, prowadziła 5:3. Wtedy presja trochę zaszkodziła, Japonka uzyskała szansę na odrobienie strat. I zepsuła ją mając akcję ze swojego mocniejszego bekhendu. - Graj jej przez forhend. Przez forhend - wołał z trybun do Stearns jej nowy trener Blaž Kavčič. A później przypominał to co kilka lub kilkanaście minut. Amerykanka wygrała jednak tego seta, w cudowny sposób kończąc dwie ostatnie akcje. Najpierw uderzeniem wzdłuż linii, później forhendowym krosem, ale delikatnym, pod świetnym kątem. Zebrała burzę braw. W drugiej partii koncert serwisowy trwał nadal. Co tu zresztą dużo mówić, Osaka zanotowała 10 asów, nie miała podwójnej wpadki serwisowej. Stearns też się rzadko myliła. Jeden jednyny break point w drugiej partii zdecydował o losach tej partii. Wywalczyła go Osaka w ósmym gemie, a w następnej akcji wymusiła forhendową pomyłkę rywalki. I kilka minut później wyrównała stan meczu na 1:1. Trzeci set był już widowiskiem porywającym. Osaka wygrała pierwsze dwa gemy, być może już w myślach czuła się ćwierćfinalistką WTA 1000 w Rzymie. Wtedy jednak kontrolę przejęła Stearns, regularnie "czyściła" linię, wyrównała straty, za moment ponownie przełamała byłą liderką rankingu WTA. I odskoczyła na 4:2. Przełom? Tak, ale tylko chwilowy. Osaka znów zaczęła grać fenomenalnie, radziła sobie na forhendzie, przez który ciągle próbowała grać Amerykanka. Co z tego, że w siódmym gemie Peyton dostała nowe piłki - nie wyserwowała tego gema, a wyraźnie przegrała. Za moment znów był remis, tym razem 4:4. I w kolejnym Japonka uzyskała aż pięć break pointów. Paolini z wygraną, a Ostapenko pokonana. Takie wieści z Rzymu na godziny przed ich meczem Gdyby ponownie przełamała Stearns, zapewne dopięłaby już swego. A jednak Peyton grała na granicy szaleństwa, ryzykownie, zarazem pięknie. Niewiele tu było błędów, mimo wymian, niskich zagrań nad siatką. Amerykanka nie pozwoliła się już przełamać, podobnie zresztą jak jej słynna rywalka. Choć Stearns miała już problemy fizyczne, po 11. gemie poinformowała włoskiego sędziego Ettore Russo, że źle się czuje. Napiła się wody, a za chwilę... zwymiotowała do specjalnego pojemnika, który wskazał jej wcześniej arbiter. Doszło do tie-breaka, chyba najbardziej sprawiedliwego rozwiązania w tym pięknym spotkaniu. A w nim Osaka prowadziła 4-2, gdy obie zmieniły strony. Japonka serwowała, rozrzuciła Amerykankę. I gdy chciała posłać piłkę na wolną przestrzeń, uderzyła bekhendem w siatkę. Zrobiło się 4-3, a ta zepsuta akcja na dłużej została w głowie - mimo wszystko - faworytki. Stearns wygrywała kolejne akcje, dostała piłkę meczową. I ją wykorzystała. A gdy zaczęła się cieszyć, nagle chwyciła się za nogę - niewykluczone, że naciągnęła czy naderwała włókna w którymś z mięśni grupy tylnej w udzie. Uśmiech znikł z jej twarzy, dokuśtykała do siatki, podziękowała Osace za mecz. Pomeczowy wywiad był bardzo krótki, dwa pytania, dwie krótkie odpowiedzi. Widać było, że Stearns jest niepewna swego stanu zdrowia, dodatkowo... jeszcze raz zwymiotowała. Swoje ćwierćfinałowe spotkanie z Eliną Switoliną lub Danielle Collins powinna zagrać już we wtorek. Ale czy zagra, przekonamy się zapewne dopiero po badaniach Amerykanki.