Novak Djoković po prawie miesięcznej przerwie od rywalizacji powrócił na kort. Jako zawodnik rozstawiony z numerem pierwszym Serb otrzymał wolny los w pierwszej rundzie turnieju rangi ATP 1000 w Rzymie. 36-latek zmagania rozpoczął więc od 1/32 finału, a na tym etapie imprezy zmierzył się z Francuzem Corentinem Moutetem. Doświadczony "Nole" bez problemu rozprawił się z 25-latkiem i pokonał go w dwóch setach 6:3, 6:1. W 1/16 finału szczęście nie uśmiechnęło się do lidera światowego rankingu. Po nieco ponad godzinie gry został on wyeliminowany z turnieju przez Alejandro Tabilo. Po dwusetowej batalii wygranej 6:2, 6:3 przez Chilijczyka Novak Djoković został wybuczany przez niezadowolonych kibiców zasiadających na trybunach. Podobnie jak dziennikarze i eksperci mieli oni bowiem nadzieję, że Serb awansuje do ⅛ finału imprezy w Rzymie. Djoković podjął szokującą decyzję. I to na krótko przed Rolandem Garrosem Novak Djoković tłumaczy swoją porażkę w Rzymie. Zmagał się z poważnymi problemami Novak Djoković pojawił się na pomeczowej konferencji prasowej wyraźnie przybity. Dopiero podczas rozmowy z dziennikarzami wyznał on, że podczas niedzielnego spotkania bardzo źle się czuł i to prawdopodobnie ze względu na problemy ze zdrowiem przegrał starcie z Chilijczykiem. Lider światowego rankingu stwierdził, że duży wpływ na jego słabszą kondycję mógł mieć incydent, do którego doszło po meczu z Moutetem. Wówczas podczas rozdawania autografów został on uderzony w głowę przez napełnioną wodą butelkę, która wysunęła się z kieszeni plecaka jednego z zasiadających na trybunach kibiców. "To był dość niefortunny i zaskakujący wypadek. Nagle poczułem silny cios, to było naprawdę wielkie uderzenie w głowę. Po nim przez pół godziny miałem nudności, leciała mi krew, miałem zawroty głowy i wiele innych problemów" - ujawnił Serb. 36-latek przyznał, że już drugiego dnia wrócił do treningów i nie odczuwał skutków bolesnego incydentu. Problemy ze zdrowiem pojawiły się u Djokovicia dopiero podczas starcia z Tabilo. "Nie byłem w stanie zmobilizować się do gry, byłem z niej całkowicie wyłączony. Muszę sprawdzić, co się dzieje i czy sprawa z butelką ma jakiś związek. Podczas wczorajszego treningu nie miałem problemów, ale też nie czułem się super komfortowo. Natomiast dzisiaj, kiedy doszedł stres związany z meczem, czułem się źle. To nie był ból, a kłopoty z równowagą. Nie miałem żadnej koordynacji. To było dla mnie dziwne. Byłem zupełnie innym tenisistą niż w piątek" - przyznał lider światowego rankingu podczas niedzielnej konferencji. Novak Djoković podkreślił, że nie zamierza lekceważyć problemów, które pojawiły się w niedzielę. Zapowiedział, że jeszcze przed rozpoczęciem turnieju Rolanda Garrosa zgłosi się on do lekarzy specjalistów: "To mnie trochę zaniepokoiło i zdecydowanie muszę coś z tym zrobić, jeśli chcę wygrać Rolanda Garrosa. (...) Zamierzam poddać się badaniom, może rezonansowi magnetycznemu czy innemu badaniu, by sprawdzić, czy wszystko jest okay". Dramatyczne wyznanie legendy tenisa. Ukrywał to od lat