Tenis jest dyscypliną naprawdę wyjątkową. Podczas gdy w innych sportach największym marzeniem zawodników jest zdobycie olimpijskiego złota, wielu tenisistów oddałoby wszystko w zamian za trofeum Wielkiego Szlema. Dla czołowych zawodników turnieje wielkoszlemowe są szansą na mistrzostwo, dla tych niżej uplasowanych w światowych rankingach jest to natomiast szansa na spory zarobek i większą rozpoznawalność, co przełożyć się może na większą liczbę umów sponsorskich. Niewątpliwie z takim właśnie podejściem do zmagań w tegorocznej edycji turniej Rolanda Garrosa przystąpiła Nina Stojanović. 28-latka przebrnęła przez kwalifikacje, jednak już w pierwszej rundzie trafiła na mocną rywalkę - Amandę Anisimovą. Rozstawiona z numerem szesnastym Amerykanka podczas starcia z zawodniczką Serbii nie miała jednak łatwo. Kwalifikantka bowiem w pierwszym secie na korcie prezentowała się naprawdę dobrze. W drugim secie doszło jednak do scen, które wywołały ogromne poruszenie wśród kibiców. Legenda o szansach Świątek na triumf w Paryżu. Zwróciła uwagę na jedno Fatalna kontuzja Niny Stojanović w Paryżu. Kwalifikantka musiała poddać mecz Przy stanie 2:1 dla Anisimovej Stojanović zmuszona była poprosić o przerwę medyczną. Na korcie błyskawicznie pojawiła się fizjoterapeutka, która usłyszała od zawodniczki, że tej doskwiera ból uda. Ostatecznie Serbka powróciła na kort. Mecz potrwał jednak jeszcze zaledwie kilka minut - 28-latka przegrała dwa kolejne gemy, a następnie - ku zaskoczeniu kibiców - usiadła na krzesełku i zalała się łzami. Jak się okazało, kontuzja uda tenisistki okazała się na tyle poważna, że ta nie była w stanie kontynuować batalii na korcie. Po kreczu rywalki Amanda Anisimova awansowała do drugiej rundy turnieju Rolanda Garrosa, w której zmierzy się ze Szwajcarką Viktoriją Golubic. Mecz ten zaplanowano na środę 28 maja. 25 lat bolesnego oczekiwania w Paryżu. Wręczanie trofeów zamiast zwycięstw