Carlos Alcaraz do Londynu w celu obrony tytułu zdobytego rok temu na Wimbledonie przyjechał po wymarzonym od lat sukcesie. Kilka tygodni wcześniej bowiem 21-latek w końcu osiągnął to, o czym od dziecka marzył, a więc sięgnął po tytuł rangi Wielkiego Szlema na kortach imienia Rolanda Garrosa. Poszedł więc drogą Rafaela Nadala, który w stolicy Francji wygrał aż 14 razy w swojej karierze. Młodszy z Hiszpanów z pewnością chciałby osiągnąć przynajmniej tyle samo, bo jak mówi, chce być najlepszy w historii. Niespodzianka w ćwierćfinale Wimbledonu. Udany rewanż Rosjanina za finał, lider na kolanach Już w tym sezonie Alcaraz ma jednak szansę na dogonienie innego z osiągnięć Nadala. Wydaje się, że młodszy z wielkich Hiszpanów jest na bardzo dobrej drodze do tego, aby przeskoczyć w historycznej klasyfikacji Nadala pod względem liczby zdobytych tytułu na londyńskich kortach Wimbledonu. 37-latek wygrał tam dwukrotnie, najpierw w 2008 roku, a potem w 2010 roku. Być może obroniłby tytuł także w 2009 roku, ale wówczas niestety w imprezie nie wystartował, a w 2011 roku przegrał w finale z Novakiem Djokoviciem. Carlos Alcaraz w półfinale Wimbledonu! Hiszpan nie zostawił złudzeń Alcaraz chce nie tylko dogonić Nadala pod względem zdobytych tytułów londyńskiego Wielkiego Szlema, ale także obronić trofeum, które zdobył rok temu, pokonując w epickim finale... Novaka Djokovicia. Jak na razie droga do tego osiągnięcia nie była dla Hiszpana zbyt wyboista. Jedyne problemy obrońca tytułu miał w trzeciej rundzie, gdy mierzył się z Amerykaninem Francesem Tiafoe. Tamten mecz wygrał po zaciętych pięciu setach walki. W ćwierćfinale znów jego ścieżki przecięły się z reprezentantem USA, a więc Tommym Paulem. Ich bilans dotychczasowych starć był remisowy i wynosił 2:2. Zapowiadało się więc niesamowite widowisko z potencjałem na sporego rzędu sensację. Te przewidywania znalazły odzwierciedlenie w pierwszym secie, który był niezwykle wyrównany i wypełniony przez wspaniałe wymiany z końca kortu. Ostatecznie jednak w kluczowym momencie więcej zimnej krwi miał Amerykanin. Paul przełamał Alcaraza przy stanie 6:5 i wyszedł na nieco niespodziewane prowadzenie 1:0. 6:0, mecz w 60 minut i Tsitsipas za burtą. Brawo, Polak pokazał moc Można było się spodziewać, że Hiszpan zareaguje na porażkę w tym secie, ale początek drugiej partii temu zaprzeczał. Paul bowiem na dzień dobry odebrał swojemu serwis i wyszedł na prowadzenie 2:0 w drugim secie. Jak się jednak okazało, było to jego ostatnie prowadzenie w tym meczu. Obrońca tytułu błyskawicznie straty odrobił, a potem odebrał swojemu rywalowi podanie i ostatecznie wygrał całego seta 6:4 i doprowadził do stanu 1:1 w całym meczu. Trzecia partia zwykle jest kluczowa w takich spotkaniach, choć akurat w przypadku Alcaraz nie zawsze takie zasady mają zastosowanie w rzeczywistości. W tym meczu tak się jednak stało, choć początek trzeciej partii był zaskakujący. W trzech pierwszych gemach mieliśmy bowiem same przełamania. Tym, który odmienił tę tendencję był 21-latek. Hiszpan obronił drugie ze swoich podań i wyszedł na prowadzenie 3:1. Ostatecznie tę partię wygrał 6:2 i przybliżył się do kolejnego w karierze półfinału turnieju rangi Wielkiego Szlema. Kapitalny występ Polki. 6:0, 6:1, absolutna dominacja na korcie. Wystarczyły 72 minuty Mogło się też wydawać, że Paulowi powoli zaczyna brakować paliwa w baku i potwierdzenie tego przypuszczenia znaleźliśmy już w trzecim gemie czwartego seta. Hiszpan odebrał bowiem swojemu rywalowi podanie i wyszedł na bardzo prostą drogę do wygrania tego meczu w czterech setach. Tak też się faktycznie stało. Czwarty set, podobnie jak trzeci, nie miał żadnej historii wynikowej. Alcaraz znów wygrał 6:2 i ponad trzech godzinach walki zameldował się w półfinale, w którym czeka już na niego Danił Miedwiediew. Będziemy więc mieli powtórkę zestawienia półfinałowego z poprzedniego sezonu. Ten mecz już w piątek.