Aryna Sabalenka nie miała jeszcze 18 lat, kiedy postanowiła, że będzie nosić tatuaż. Miesiąc przed osiągnięciem pełnoletności miała już wszystko zaplanowane. Zamysł zrealizowała, nie pytając rodziców o zdanie. Ich reakcje były skrajnie różne. - Na początku nienawidziłam tatuaży, podobnie jak moi rodzice. Moja mama nie odzywała się do mnie przez tydzień. Zapytała tylko: "Co to, do cholery, jest?". Turniejowa "1" wypada z gry. Wpadka tuż przed Roland Garros. A była faworytką do tytułu Sabalenka nie dotrzymała słowa. Nosi już dwa tatuaże. "1998, rok tygrysa" Nieżyjący już ojciec tenisistki zareagować miał śmiechem. Na przedramieniu swojej córki zobaczył kolorowego tygrysa. Skąd wybór takiego akurat motywu? - Urodziłam się w 1998 roku, czyli w roku tygrysa. Spotykałam się z facetem, który był cały pokryty tatuażami. Pomyślałam, że tygrys może do mnie pasować. Jestem wojowniczką i nigdy się nie poddaję - tłumaczyła Sabalenka w rozmowie z "L'Equipe". - Mama powiedziała potem: "Okej, mam nadzieję, że to pierwszy i ostatni raz". Odpowiedziałam: "Oczywiście, mamo" - opowiadała ze śmiechem Białorusinka. Sabalenka słowa jednak nie dotrzymała, drugi tatuaż pojawił się na jej nodze. Nie wiadomo dokładnie, co przedstawia. Dominuje wersja z kolejnym tygrysem. Tenisistka urodzona w Mińsku sposobi się obecnie do startu w Roland Garros. Do turnieju przystąpi jako liderka światowego rankingu. Pierwszą rakietą świata pozostaje od 21 października 2024 roku. French Open i Wimbledon to jedyne imprezy wielkoszlemowe, których do tej pory nie wygrała. Gorszy bilans gier ma w Paryżu. Jej najlepszy dotychczas wynik to półfinał z 2023 roku. Z 16 rozegranych spotkań przegrała siedem.