Elina Switolina po raz ostatni w finale turnieju WTA grała w styczniu ubiegłego roku w Auckland, gdzie w meczu o trofeum imprezy rangi WTA 250 uległa Coco Gauff. Wówczas nie wykorzystała szansy, by odnotować pierwszy od turnieju w Strasburgu (maj 2023 roku) turniejowy triumf. Trwający sezon rozpoczęła od dotarcia do ćwierćfinału wielkoszlemowego Australian Open, później zaliczyła nieco mniej udane występy w Linz, Dosze i Dubaju. W Indian Wells zameldowała się w ćwierćfinale, gdzie uległa Mirze Andriejewej, następnie w Miami przegrała w czwartej rundzie z Igą Świątek. Później pochodząca z Odessy tenisistka razem z koleżankami z kadry przyjechała do Radomia, gdzie Ukrainki wygrały turniej kwalifikacyjny do wrześniowych finałów Billie Jean King Cup. Po przerwie na występy w reprezentacji wróciła na korty w Rouen, gdzie była najwyżej notowaną tenisistką. Plasująca się na 18. miejscu w rankingu WTA Switolina najpierw ograła swoją rodaczkę Anhelininę Kalininę, później poradziła sobie z Hiszpanką Jessiką Bouzas Maneiro, a w półfinale z Eleną-Gabrielą Ruse. Rywalką Switoliny w finale turnieju WTA 250 była turniejowa "3" Olga Danilović, która wcześniej wyeliminowała Lindę Fuhvirtovą, Moyukę Uchijimę oraz Suzan Lamens, rozgrywając w pierwszych dwóch spotkaniach po trzy sety. WTA Rouen. Zacięty mecz Eliny Switoliny z Olgą Danilović W mecz lepiej weszła Danilović (39. miejsce w rankingu WTA), która w pierwszym, zaciętym gemie, przełamała rywalkę, a po chwili podwyższyła prowadzenie na 2:0. Switolina więcej nie dała się już przełamać, sama wygrała gema przy serwisie rywalki i powoli odwracała losy partii. Zaserwowała cztery asy, była skuteczna przy pierwszym serwisie, a w kluczowym momencie ponownie przełamała rywalkę i wygrała 6:4. Turniejowa "1" również drugą partię rozpoczęła nerwowo, bo straciła podanie. Sama w kolejnym gemie przełamała rywalkę, a od tego momentu gra stała się wyrównana. Obie zawodniczki dobrze spisywały się przy własnym serwisie i nie musiały bronić break pointów, co zapowiadało emocjonującą końcówkę seta. W tej przy stanie 6:5 Switolina miała piłkę meczową, jednak Danilović wyszła z opresji i doprowadziła do tie-breaka. Serbka była o krok od tego, by pójść za ciosem, bo miała dwie piłki setowe. Nie zdołała jednak postawić "kropki nad i" - Switolina wygrała partię 7:6(8), cały mecz po 119 minutach gry 6:4, 7:6(8) i tym samym po niemal dwurocznej przerwie ponownie wygrała turniej rangi WTA.