To był tydzień Jessiki Peguli. Amerykanka w Montrealu od początku pokazywała bardzo dobrą dyspozycję, przeszła także prawdziwy sprawdzian, kiedy w dwóch kolejnych meczach musiała mierzyć się z Coco Gauff i Igą Świątek. Jej rodaczka w ostatnim czasie zaliczyła bardzo dobrą passę wygranych meczów z rzędu, która została jednak przerwana przez Pegulę. W półfinale mogliśmy oglądać bardzo zacięty pojedynek między nią a Świątek, rozstrzygnięty ostatecznie w trzech setach. "Po pierwszym przegranym secie musiałam coś zmienić w swojej grze i zaczęło to przynosić skutek, działało. Nie wiem, co się stało w trzeciej partii, gdy prowadziłam. Muszę na spokojnie obejrzeć mecz i przeanalizować go. Obie walczyłyśmy zażarcie o każdy punkt, było ciężko, ale to rywalka wygrała" - mówiła po tym spotkaniu światowa jedynka. Koszmar Igi Świątek. Tak źle nie było nigdy w karierze. Historyczna porażka w Montrealu WTA Montreal. Jessica Pegula rozbiła w finale Ludmiłę Samsonową Słowa uznania za cały turniej należą się także Ludmile Samsonowej. 24-latka w ciągu kilku dni wyrzuciła z turnieju dwie zawodniczki z czołowej piątki rankingu WTA, najpierw w 1/8 finału pokonując Arynę Sabalenkę, a następnie w półfinale odprawiając Jelenę Rybakinę. Samsonowa dwukrotnie musiała też grać dwa mecze jednego dnia, wszystko ze względu na przesunięcie spowodowane zmieniającą się pogodą. Najpierw w piątek po dokończeniu meczu z Sabalenką zagrała ćwierćfinał z Belindą Bencić, a w niedzielę miała miejsce analogiczna sytuacja przy okazji jej meczu w półfinale i późniejszego finału z Pegulą. Tak intensywny terminarz musiał się jednak w końcu na niej odbić i było to widać w finale. Samsonowa fizycznie nie prezentowała się już tak dobrze jak w poprzednich spotkaniach, a mająca więcej czasu na odpoczynek Pegula raz za razem skutecznie ją punktowała. Amerykance trzeba również oddać, że w tym spotkaniu w zasadzie nie popełniała błędów, wiedząc, że właśnie spokojna gra doprowadzi ją do wygranej. "Wiem oczywiście, że fizycznie nie czuła się najlepiej, ale jednocześnie rozegrałam naprawdę czysty mecz. Nie sądzę, żebym popełniła jakieś niewymuszone błędy czy miała inne pomyłki. Rozegrałam niemal idealny mecz" - nie kryła zadowolenia ze swojej postawy Amerykanka. Z tym aktualnie Świątek ma problem. Ekspert stawia jasną diagnozę Mecz potrwał ostatecznie 50 minut, a Pegula wygrała 6:1, 6:0, zdobywając swój pierwszy tytuł w tym sezonie i trzeci w całej karierze. "Jesteśmy w trasie, aby wygrywać turnieje i zdobywać tytuły co tydzień, ale tenis może być naprawdę trudny, ponieważ czasami dużo przegrywasz. Nawet jeśli wygrywasz wiele meczów, nadal możesz nie wygrywać turniejów, więc może być ciężko. Zwycięstwo w tygodniu takim jak ten sprawia, że wszystko jest tego warte i sprawia, że chcesz iść dalej po więcej. Chcę do tego wrócić w Cincinnati" - cytuje ją strona WTA. Turniej w Cincinnati startuje już 14 sierpnia. Będzie w nim grać Iga Świątek Kolejny turniej w Ameryce Północnej zacznie się już w poniedziałek, w nim również zobaczymy Igę Świątek. Polka w pierwszym swoim meczu zagra z lepszą z pary Danielle Collins - Anastazja Pawluczenkowa.