Całe oczy tenisowego świata są skierowane na Hiszpanię, a tu: na Madryt. Trochę w cieniu rywalizacji w Mutua Madrid Open odbywa się turniej rangi WTA 125 w katalońskiej miejscowości Lleida - to szansa dla tych zawodniczek, które odpadły w stolicy już w pierwszym tygodniu, a nie chcą mieć tygodnia wolnego przed Rzymem. Albo dla takich, jak Polka Katarzyna Piter, która nie gra już od dawna w singlu, ale w deblu aspiruje do rywalizacji z najlepszymi. I jeśli w sobotę wygra finałowy mecz, zbliży się w rankingu WTA do swojej rekordowej pozycji na dwa, trzy miejsca. A jej rekord to 66. lokata. Mayar Sherif już w półfinale w singlu, gwiazda zrezygnowała z gry. Miała więcej sił na debla W Lleidzie Polka stworzyła duet z Egipcjanką Mayar Sherif, która akurat zmagania w Madrycie mogła zaliczyć do udanych. Doszła do trzeciej rundy, pokonała Martę Kostiuk, ale w końcu nie sprostała Jelenie Rybakinie. Kiedyś Piter grała z nią w deblu, trzy lata temu doszły nawet do finału turnieju WTA w Kluż-Napoce, ale na powtórkę mimo wszystko trudno było liczyć. Egipcjanka rzadko gra bowiem w deblu, ale tym razem w Katalonii się zdecydowała. I nie było wiadomo, jak podejdzie choćby do dzisiejszego półfinału, skoro dobrze sobie radzi w singlu. W piątek jednak kolizji nie było, choć miała w grze pojedynczej zaplanowany ćwierćfinał. Amerykanka Emma Navarro, turniejowa jedynka i rakieta nr 23 na świecie, oddała jednak to starcie walkowerem. Piter i Sherif wygrały w Lleidzie dwa spotkania, dziś przeciwko nim stanęły: Białorusinka Lidzija Marozawa i Rosjanka Kamilla Rachimowa. Minimalnie większe szanse dawano rywalkom Polki i Egipcjanki, choć one też swój duet stworzyły naprędce, już w Katalonii. Nie mają wielkiego doświadczenia we wspólnej rywalizacji, nawet mniejsze od pary Piter/Sherif. Dwie godziny walki o finał, zacięte końcówki w dwóch pierwszych setach. I zaskakujący początek trzeciego Obie pary stworzyły zacięte, dwugodzinne starcie, co w deblu zdarza się rzadko. Tu nie ma długich gier na przewagi, przy stanie 40:40 następuje decydująca akcja. W pierwszym secie obie pary miały łącznie aż piętnaście szans na przełamanie serwisu, stało się to jednak trzy razy. Na pierwsze, duetu Piter/Sherif, na 4:3, Białorusinka i Rosjanka odpowiedziały od razu. Na drugie, na 6:5, już nie dały rady. Mimo, że w dwunastym gemie prowadziły 40:0. W drugiej partii sytuacja odwróciła się o tyle, że też do stanu 5:5 doszło zaledwie do jednego przełamania, ale później do kluczowe wykonały Marozawa z Rachimową. Choć chwilę wcześniej dwie szanse miały ich rywalki. O awansie decydował więc trzeci set, grany do dziesięciu punktów, w którym Sherif i Piter zadały kilka kolejnych ciosów i odskoczyły na 9:3. Tego już przegrać nie mogły, choć nie wykorzystały trzech kolejnych piłek meczowych. Awansowały do finału, tu zmierzą się z najwyżej rozstawionym duetem Nicole Melichar-Martinez/Ellen Perez (USA/Australia). A to już wybitne specjalistki od gry podwójnej, świetnie się znajdą, ex aequo zajmują siódme miejsce w rankingu WTA. Rok temu dotarły do półfinału Rolanda Garrosa, w WTA Finals w Cancun wystąpiły w ścisłym finale. Dla Piter to druga w tym roku szansa na tytuł, poprzedniej... pozbawiła ją partnerka Laura Pigossi, która nie zdecydowała się na grę w finale w San Luis Potosi. Oficjalnie - z powodu kontuzji, nieoficjalnie: debel to dla niej dodatek, a spieszyła się już na kolejne zmagania do Bogoty.