Nie będzie rewanżu ze Świątek za finał w Paryżu. Sensacja tuż przed północą
Przez dwa miesiące Karolina Muchova leczyła kontuzję, z którą wróciła do Europy z WTA 1000 w Miami. Pojawiła się dopiero na Roland Garros, a to turniej, w którym odniosła największy sukces w karierze. Dwa lata temu stoczyła pasjonujący finał z Igą Świątek, przegrała go minimalnie. A teraz już na starcie została pozbawiona wszelkich nadziei na powtórkę tej pięknej przygody, w meczu kończącym zmagania pierwszej rundy sensacyjnie przegrała z Alycią Parks 3:6, 6:2, 1:6. Amerykanka nigdy wcześniej nie wygrała tu meczu w głównej drabince.

Fani kobiecego tenisa ostrzyli już sobie zęby na atrakcyjne starcie w drugiej rundzie w dolnej części drabinki - między byłą finalistką tego turnieju Karoliną Muchovą oraz byłą półfinalistką - Marią Sakkari. Tymczasem we wtorkowy wieczór, ostatni dzień rozgrywania pierwszej rundy, doszło do dwóch sporych niespodzianek, a może nawet jednej sensacji. Bo niespodzianką byłą z pewnością porażka Greczynki z Elsą Jacquemot, która nie musiała grać w kwalifikacjach tylko dzięki dzikiej karcie do głównych zmagań.
Sensacją jest zaś przegrana Karoliny Muchovej z Alycią Parks i to nawet mimo faktu, że Czeszka wróciła na kort po dwumiesięcznej przerwie. Chodzi bowiem o to, że 24-letnia Amerykanka nigdy dotąd nie wygrała spotkania w głównej drabince French Open. A jest przecież w tourze już od kilku dobrych lat. Zwykle nie była zaś w stanie przejść kwalifikacji, a gdy znalazła się w zasadniczej części zmagań, przegrała z Czeszką Marketą Vondrousovą.
Ta kiepska seria się skończyła.
Tenis. Karolina Muchova - Alycia Parks w pierwszej rundzie Roland Garros. Ostatni mecz pań we wtorek
Kto wie jak wyglądałaby kariera Karoliny Muchovej, gdyby nie kontuzje. Dwa lata temu w Paryżu grała w finale, "pomogła" wtedy Idze Świątek utrzymać pozycję liderki rankingu WTA, bo już Polkę naciskała Aryna Sabalenka. A Czeszka obroniła wtedy piłkę meczową w starciu z Białorusinką, wygrała tamto spotkanie. A później uległa Polce 2:6, 7:5, 4:6, choć w końcówce trzeciego seta mogło zdarzyć się dosłownie wszystko.

Karolina była jeszcze w finale WTA 1000 w Cincinnati, w półfinale US Open i... wypadła z gry na ponad dziewięć miesięcy. Problemy z nadgarstkami nawarstwiały się, nie mogła trenować, przeszła operacje. Wróciła rok temu dopiero na trawie, wcześniej opuściła zmagania w Paryżu. Jeśli ktoś się spodziewał, że mogła wiele stracić ze swojej dyspozycji, musiał się zdziwić.
Finał na mączce w Palermo, półfinał US Open, finał tysięcznika w Pekinie - to wyniki doskonałe, dostępne dla nielicznych. A mimo wielu przerw w grze, Czeszka wciąż jest w TOP 20 rankingu WTA. I jako 13. zawodniczka w rankingu przystąpiła do kolejnego Rolanda Garrosa, po dwumiesięcznej przerwie.
Bez dwóch zdań: Muchova była faworytką starcia z Alycią Parks, która w tenisa grać potrafi, ale nie potrafi utrzymywać stabilnej formy. Ma to do siebie, że często gra "zero-jedynkowo", stawia na siłę, a nie na celność. Jeśli trafia, bywa groźna dla każdej zawodniczki. Jeśli nie trafia, przegrywa w zaskakujący sposób. Ma w karierze dwa zwycięstwa z zawodniczkami z najlepszej dziesiątki, co dla takiej tenisistki jest sporym osiągnięciem. Ona sama była najwyżej na 40. miejscu w rankingu, dwa lata temu. A polscy kibice mogą pamiętać Parks z gry zeszłym roku w Warszawie - wygrała wtedy, latem, turniej rangi WTA 125.

W pierwszej partii kluczowy okazał się już gem zaczynający to spotkanie. Podawała Muchova i wyszła jej długa przerwa, od razu została przełamana. Nie miała nawet okazji do odrobienia straty, Parks spisywała się bez zarzutu. A na sam koniec jeszcze raz przełamała Czeszkę, wygrała 6:3.
Tyle że później role się odwróciły, Czeszka złapała odpowiedni rytm, była już tą Karoliną sprzed kontuzji. Wygrała pięć gemów z rzędu, całego seta 6:2, a Amerykanka przestała być skuteczna. Popełniła 16 niewymuszonych błędów, więcej niż w dwóch pozostałych setach razem wziętych. Zrobiło się więc 1:1, było to już ostatnie spotkanie pań w pierwszej rundzie.
Trzeciego seta zaczęły więc tuż po godz. 22.30, trybuny na Court Simonne Mathieu nie były wypełnione. Znów jeden gem, numer cztery, zachwiał całą pewnością Czeszki. Chwilę wcześniej miała równowagę w gemie Parks, Amerykanka odpowiedziała asem i skutecznym atakiem.
Tym raze,m przy stanie 30-30, Muchova "została złapana" dwoma pięknymi returnami z rzędu. Dała się przełamać na 1:3, a Parks pewnie pomknęła po awans. Amerykanka ryzykowała, ale trafiała przy liniach. W ostatnim gemie trochę walczyła już też ze sobą, efektem tego były dwa podwójne błędy serwisowe. Wygrała jednak ten ostatni punkt, oznaczający historyczny dla niej awans.
Zobacz również:

