Nick Kyrgios jest znany ze swoich wybryków na korcie i poza nim. Od początku tegorocznego Wimbledonu naraża się sędziom i kibicom. Pisaliśmy o tym tutaj: <a href="https://sport.interia.pl/tenis/news-brytyjskie-media-grzmia-po-skandalu-to-najbardziej-skretynia,nId,6124017">Brytyjskie media grzmią po skandalu. </a> Kłótni z sędzią i resztą świata nie odpuścił nawet w swoim pierwszym w karierze wielkoszlemowym finale, rozgrywanym w niedzielę przeciwko Novakowi Djokoviciowi. Wimbledon. Kyrgios - Djoković. Awantura o fankę i "700 drinków" W pewnym momencie Kyrgios zaczął się wykłócać z sędzią o brak reakcji wobec zachowań jednej z fanek na trybunach. - Ona mnie rozprasza, gdy serwuję - skarżył się Australijczyk. Ubolewał przy tym, że sędzia wcześniej nie uwierzył, że jest wytrącany z równowagi przez tę osobę na trybunach. Upierał się, że przez zachowanie tej kobiety "stracił gema". - Czemu ona nadal tam jest? - pytał sędziego. Kiedy sędzia stołkowy oświadczył, że nie wie, o którą osobę na trybunach chodzi, Kyrgios zaznaczył, że on za to doskonale to wie. - To ta, w tej sukience, wygląda, jakby wypiła 700 drinków! - wściekał się Australijczyk, wskazując na trybuny. To nie był koniec pretensji Kyrgiosa do całego świata. Chwilę później zaczął krzyczeć w kierunku własnego boxu. Najwyraźniej miał pretensje, że ludzie z jego ekipy okazują mu niewystarczające wsparcie. Czytaj także:<a href="https://sport.interia.pl/tenis/news-kyrgios-w-przeszlosci-mial-mysli-samobojcze-dzisiaj-zagra-o-,nId,6147744">Kyrgios w przeszłości miał myśli samobójcze </a>