W sobotę oczy fanów kobiecego tenisa będą oczywiście skierowane na Madryt - tam w finale Mutua Madrid Open Aryna Sabalenka zmierzy się z Coco Gauff. Jeśli Białorusinka wygra to starcie, jako pierwsza w historii po raz trzeci wywalczy tytuł w stolicy Hiszpanii, a zarazem po raz pierwszy w karierze przekroczy barierę 11 tysięcy punktów w rankingu. I to by było... na rękę Idze Świątek. Inne rozwiązanie, czyli triumf 21-letniej Gauff, oznaczać będzie bowiem jej powrót na pozycję wiceliderki listy WTA, przed naszą zawodniczkę. Kiedyś zaś liderką była Naomi Osaka, która dwukrotnie wygrała też Australian Open i dwukrotnie US Open. Po zawirowaniach zdrowotnych, a później też przerwie macierzyńskiej, 27-letnia dziś tenisistka nie wróciła już do tak wybitnej formy, jaką kiedyś prezentowała. Teraz jest jednak na dobrej drodze do tego, by po raz pierwszy w karierze zagrać w finale jakiegokolwiek turnieju na mączce. A dokonać tego może w Bretanii. WTA Saint-Malo. Naomi Osaka walczyła o półfinał challengera na mączce Dla Osaki ta nawierzchnia nigdy nie była ulubioną, właściwie tylko na kortach twardych prezentowała wybitny poziom. Niemniej nawet na trawie kiedyś grała o tytuł w ITF w Sutbiton, a na mączce - nie. Dwukrotnie dotarła do półfinału, najpierw na samym początku kariery w Amelia Island na Florydzie. Miała wtedy... 14 lat, a w meczu o finał przegrała ze swoją starszą siostrą Mari. A za drugim razem stało się to już w poważniejszych zawodach, czyli w WTA w Stuttgarcie, ale po ograniu Donny Vekić w 2019 roku nie przystąpiła do starcia z Anett Kontaveit. Rok temu Japonka była zaś bardzo blisko sensacji w Roland Garros, pokonała Lucię Bronzetii i w drugiej rundzie wpadła na Igę Świątek. Prowadziła w trzecim secie 5:2, miała nawet piłkę meczową przy własnym podaniu i... przegrała łącznie pięć gemów z rzędu. Ten sezon na mączce też zaczęła od pojedynku z Bronzetii, ale w Madrycie. Włoszka wygrała po trzysetowej batalii, a Japonka podjęła natychmiastową decyzję o zgłoszeniu się do innych zawodów - WTA 125 w Saint-Malo. I z Hiszpanii przeniosła się na północ, do Bretanii, została tu rozstawiona z dwójką. W pierwszej rundzie Osaka pokonała Chorwatkę Petrę Marcinko 6:2, 6:1, w drugiej zaś Francuzkę Dianę Parry - 2:6, 6:3, 6:4. Dziś trafiła na kolejną reprezentantkę tego kraju z drugiej setki rankingu, czyli Elsę Jacquemot, która w Madrycie nie przebrnęła kwalifikacji, a niedawno w Antalyi pokonała ją Maja Chwalińska. Kompromitacja Rosjanina, wstyd na cały świat. Nagle chwycił się za krocze Tak jak się można było spodziewać, Japonka miała olbrzymią przewagę we własnych gemach serwisowych, jej podanie nawet na mączce może robić różnicę. Dopiero w ostatnim gemie inauguracyjnej partii miała problemy, musiała nawet bronić dwóch break pointów, ale jakoś z tego wyszła. A że wcześniej sama raz przełamała rywalkę, wygrała 6:3. A drugi set był o tyle inny, że trzy breaki zostały zapisane w trzech pierwszych gemach, ale dwa trafiły na konto Osaki. I to wystarczyło, by już dość spokojnie kontrolowała to spotkanie. Wygrała 6:3, 6:4, o finał będzie rywalizowała w sobotę z Leolią Jeanjean, kolejną zawodniczką z Francji. I będzie naturalną faworytką. Jeśli byłą liderka WTA wygra mecz, awansuje na 50. miejsce w rankingu. A jeśli zgarnie tytuł, wskoczy jeszcze o dwie pozycje wyżej, tuż przed Emmę Raducanu.