28-letnia Amerykanka tenisowy rok zaczynała na pograniczu drugiej i trzeciej dziesiątki listy rankingowej WTA. Nie jest już zawodniczką młodą, ale jednocześnie w swojej karierze nie odniosła zbyt wielu sukcesów. Potrafiła odnosić pojedyncze, prestiżowe zwycięstwa, nie potrafiła wygrywać za to całych turniejów. Do niedzieli jedynym jej "skalpem" było wygranie w lipcu 2019 roku mniejszego turnieju WTA 250 w Waszyngtonie. Wtedy zresztą, w drugiej rundzie, pokonała młodziutką Igę Świątek - jeden jedyny raz w karierze. Lepiej wiodło się jej w deblu, który wciąż praktykuje jako jedna z nielicznych zawodniczek z czołówki rankingu singlowego. Zresztą w WTA Finals wystąpi w jednej i drugiej specjalności. Iga Świątek nie zagrała w Meksyku. Była "przekleństwem" Peguli Od rozpoczęcia US Open Jessica Pegula wygrała 11 z 13 pojedynków. W Nowym Jorku w ćwierćfinale na jej drodze stanęła Iga Świątek, podobnie zresztą jak w półfinale w San Diego, a w pierwszej połowie roku Polka wygrała także w Miami i Paryżu. W Guadalajarze liderki rankingu zabrakło, Amerykanka mogła więc ziścić swój sen. A marzyła o triumfie w dużym turnieju jak mało kto, bo przecież to trochę wstyd, że trzecia zawodniczka światowego rankingu nie potrafi przez trzy lata wygrać żadnych zawodów. W Guadalajarze marzenia też mogły dość szybko zostać zaprzepaszczone, bo już w pierwszym starciu z Eleną Rybakiną Pegula była w wielkich opałach. Triumfatorka Wimbledonu miała trzy meczbole w trzecim secie, jednego przy własnym serwisie. Amerykanka wyszła z tego obronną ręką, a później... nie straciła już seta do końca turnieju. Sakkari ma ten sam problem co Pegula Tak też było i w finale z Marią Sakkari. Greczynka walczyła w Meksyku o prawo gry w WTA Finals i swój podstawowy cel zrealizowała już w ćwierćfinale, gdy ograła Weronikę Kudiermietową. Później walczyła o lepsze rozstawienie w losowaniu grup w Fort Worth, ale też i... o największy sukces w karierze. Bo Sakkari prześladuje to samo co Pegulę - też nie potrafi wygrywać turniejów. Jedyny w karierze wygrała w maju 2019 roku w Rabacie, a przecież mówimy o zawodniczce z absolutnej światowej czołówki, z którą Iga Świątek ma ujemny bilans spotkań. W Guadalajarze Sakkari po raz czwarty w tym roku dotarła do decydującej potyczki. I... po raz czwarty ją przegrała. Jessica Pegula nie zostawiła Greczynce złudzeń Jessica Pegula potrzebowała zaledwie 71 minut, by wygrać turniej WTA 1000 6-2 i 6-3. Amerykanka grała doskonale - w pierwszej partii przy swoim podaniu przegrała zaledwie pięć punktów, rywalkę za to przełamała aż dwukrotnie. W drugiej części seta wygrała 18 z 21 ostatnich punktów. Sakkari niby dobrze rozpoczęła drugiego seta, wygrała bowiem swoje podanie, a później prowadziła 30-0. Pegula grała spokojnie, obroniła się w tej sytuacji, znów przejęła inicjatywę. Amerykanka wygrywała niemal każdą dłuższą wymianę, popełniała niewiele błędów. Znów dwukrotnie przełamała Sakkari, prowadziła 5-2 i serwowała. Do tego momentu Greczynka nie miała w tym spotkaniu choćby jednego break-pointa! W końcu dostała trzy szanse na przełamanie Amerykanki i tę trzecią wykorzystała. Co z tego jednak, skoro chwilę później nie zdobyła choćby jednego punktu przy swoim serwisie. To zaś oznaczało, że Pegula po raz pierwszy w karierze triumfowała w turnieju rangi WTA 1000! Turniej WTA 1000 w Guadalajarze, Finał: Jessica Pegula (USA, 3) - Maria Sakkari (Grecja, 4) 6-2, 6-3 Zwycięstwo Peguli oznacza, że Sakkari w rankingu WTA Race zajmie piątą pozycję i nie wyprzedzi Coco Gauff. W losowaniu grup przed turniejem WTA Finals Iga Świątek i Ons Jabeur będą więc w pierwszym koszyku, Pegula i Gauff w drugim, Sakkari i Caroline Garcia w trzecim, a Aryna Sabalenka oraz Daria Kasatkina - w czwartym. Z tymi siedmioma zawodniczkami Polka ma w tym roku bilans: 19 zwycięstw i jedna porażka. Przegrała tylko z Garcią w Warszawie.