- Po prostu lubię grać w tenisa - mówi Mannarino. Tak więc gra i nie przejmuje się tym, jak cały świat tenisowy wygląda. Postępuje wbrew obyczajom, konwenansom i zasadom obowiązującym w tym środowisku. I nie przeszkadza mu to w tym, aby w wieku 35 lat znów wspiąć sią ponownie na najwyższą pozycję w swojej karierze w rankingu ATP. Jest dziś 22. Hubert Hurkacz zaczął mówić o Idze Świątek. Nie mógł się powstrzymać Koszulki kupuje sobie w markecie Mannarino jest zaprzeczeniem współczesnego bohatera sportowego, we Francji określa się go jako typ "antygwiazdy", uchodzi za człowieka nieśmiałego, takiego, który jakby coś tłumił w sobie. Dał tego dowód podczas meczu z Włochem Lorenzo Sonego w United Cup, kiedy uderzał się rakietą w czoło i zaczął krwawić. - Nie mówi wiele na korcie i poza nim, i dlatego zupełnie nie wiadomo dlaczego w pewnym momencie potrafi rzucić rakietą 10 metrów poza kort - opowiadał we francuskim dzienniku "L’Equipe" Gregoire Barrere, jego przyjaciel i czasami partner deblowy. Wywiadów udziela rzadko, media społecznościowe ograniczył do minimum. Nie korzysta też ze wszystkich przywilejów jakie może zapewnić popularność w tenisie. Wystarczy zwrócić uwagę na jego strój. Gra i trenuje w koszulkach bez żadnego logo sponsora. Co więcej, ma się wrażenie że są to najtańsze t-shirty kupione w supermarkecie. Po zakończeniu umowy z Hydrogenem, firmą, która dostarczała tenisistom oryginalne koszulki z motywem w trupie czaszki (ten wybór też dobrze świadczy o osobowości Mannarino), francuski tenisista gra w tym, co mu wpadnie pod rękę w sklepie. - Wolę grać w stroju, który mogę sam sobie kupić i takim, który mi się podoba - tłumaczył rok temu w RTL. Przyznał, że nie zareagował na propozycje nowych umów. Nikt nie ma takiej rakiety jak Mannarino O jego oryginalnym podejściu do tenisa świadczy również dobór sprzętu. Wspomniany Barrere wspomina jak podczas zawodów klubowych we Francji Mannarino, czyli "Manna" dla przyjaciół, chciał wyregulować sobie rączkę rakiety. Poszedł więc do znanego marketu budowlanego i tam kupił materiały, żeby ustawić rączkę stosownie do swojego nietypowego uchwytu. Ale w świecie tenisa krążą legendy o tym co robi Mannarino ze swoim naciągiem. Rakiety naciąga na 9 - 11 kg. Większość tenisistów stosuje naciąg o sile od 22 do 25 kg. Piłka odbija się od rakiety Mannarino jak od trampoliny a nie jak od ściany. Wymaga to świetnej kontroli i jeszcze lepszej techniki. Rywala poznaje kilka minut przed meczem Ciekawe, czy Francuz zdołał już się zorientować, że w sobotę zagra z Hubertem Hurkaczem? Przed konferencjami prasowymi wielkich turniejów zawsze prosi dziennikarzy, by nie pytali go o następny mecz. - Nie chcę wiedzieć, z kim gram - tłumaczy. Dlaczego? - Zawodnikom z pierwszej setki rankingu wystarczy zaledwie 20 sekund, aby skojarzyć jak gra jego przeciwnik, kiedy się dowie, że właśnie z nim ma się spotkać. I od razu wie też, jak przeciw niemu zagrać. Nie ma dla mnie zatem żadnego znaczenia, czy wiem co za rywal na mnie czeka trzy dni czy 20 minut przed meczem. Są zawodnicy, którzy lubią jeszcze oglądać video, analizować itp. Ja wszystko robię instynktownie i dla mnie jest to najrozsądniejsze rozwiązanie. W ten sposób przygotowuję się do meczu w całkowitym relaksie - wyjaśniał. Jest to dla niego już pewien rytuał bez którego nie może się obejść. Rusza turniej w Rosji. Wiadomo, kto z nim zagra Mannarino skazany na potępienie. Zagrał dla Rosji. Dla pieniędzy Wszystkie te dziwactwa Mannarino są akceptowalne i nikomu nie robią krzywdy, ale ostatnio Francuz posunął się za daleko. Na początku grudnia wystąpił w turnieju pokazowym w Sankt Petersburgu. W tym przypadku nie chodziło tylko i wyłącznie o grę w Rosji. Pokazówkę organizował Gazprom jeden ze sponsorów wojny na Ukrainie, która pochłonęła już wiele tysięcy cywilnych ofiar. Z tenisistów z Europy zachodniej raczej solidarnie bojkotującej Rosję w Sankt Petersburgu zagrał jeszcze Hiszpan Roberto Bautista Agut. W ostatniej chwili zrezygnowała z występu Włoszka Jasmine Paolini. Mannarino krytykowały wszystkie francuskie media. Dziennikarze "L’Equipe" wysłali do niego wiadomość, z prośbą o odpowiedź na pytanie dlaczego to robi. "Nie mam zamiaru tego komentować" - odpisał. Ukraińskiej tenisistce Łesi Curenko, z którą miał do tej pory dobry kontakt, w ogóle nie odpowiedział. Za grę w Rosji Mannarino dostał 100 tysięcy dolarów. Może byłoby lepiej, żeby zamiast wyjazdu na wschód przyjął jednak pieniądze od sponsora odzieżowego i grał w ładniejszych koszulkach. Olgierd Kwiatkowski