Historia Boisson to kolejny przykład na to, że w sporcie zawsze jest miejsce, by odnieść sensacyjny sukces. Rok temu zawodniczka z Dijon przeżywała dramat, by tuż przed turniejem zerwała więzadła w kolanie i musiała pogodzić się z myślą, że nie podbije wielkoszlemowego turnieju Rolanda Garrosa. Spadła bardzo nisko, ale niestrudzenie pracowała i organizatorzy przyznali jej "dziką kartę" na ten turniej. Mirra Andriejewa nie wyklucza sensacyjnej finalistki, Lois Boisson Odpłaciła się w sposób fenomenalny. Najpierw, w drodze do ćwierćfinału, wyrzuciła za burtę Jessicę Pegulę, a dzisiaj zszokowała miliony kibiców tenisa, pokonując niemalże murowaną faworytkę, Mirrę Andriejewą. Została w ten sposób pierwszą Francuzką od 2011 roku, która w tym turnieju doszła do półfinału. W meczu o finał zmierzy się, znów z pozycji underdoga, z Amerykanką Coco Gauff, która wygrała z rodaczką Madison Keys 6:7 (6-8), 6:4, 6:1, ale nie zrobiła olśniewającego wrażenia. Dziś naprawdę nie sposób powiedzieć, jeśli głowa Boisson wytrzyma to ciśnienie, że będzie rzucona na pożarcie w starciu z utytułowaną zawodniczką ze Stanów Zjednoczonych. Andriejewa frustrowała się na korcie, nie mogąc się pogodzić, że drugi set totalnie zaczął wymykać się jej z rąk. Prowadziła już 3:0, ale później ciurkiem sześć gemów wyszarpała 22-letnia gospodyni. Na konferencji prasowej młodziutka Mirra była już bardzo opanowana. Właściwie można powiedzieć, że nadspodziewanie, jak na wiek, została już wytrenowana, by na takim poziomie stawić czoła dziennikarzom. Odpowiadała mądrze, rozsądnie, nie gubiła wątków i na dobrą sprawę wyglądała nie jak 18-latka, ale zawodniczka, która ma już długą rutynę w tourze. I z klasą komplementował to, co w ich starciu pokazała Boisson, jednym tchem wymieniając jej największe atuty. Rosjanka dostała też bardzo ciekawe pytanie o to, czy jej zdaniem ten poziom, na który wzbiła się Boisson, może doprowadzić do megasensacji. Czyli, ni mniej ni więcej, do zwycięstwa w całym turnieju. Głośno o Sabalence przed hitem. Tak może zaszkodzić Świątek. Ogłaszają to wprost - Łatwo powiedzieć siedząc tutaj, a niełatwo to zrobić, gdy jesteś na korcie. Niemniej myślę, że jeśli będzie grać w ten sposób, swobodnie i nie bojąc się na przykład z tytułu presji z możliwej porażki, to myślę, że jak każda może wygrać. Łatwo nie będzie, ale... Będzie całkiem ciekawie obserwować i zobaczyć, kto wygra pod koniec tego tygodnia. Szczerze mówiąc, ja nie wiem. Stać ją, jeśli wystarczająco w siebie uwierzy, ale jest to bardzo trudne pytanie - odparła Rosjanka, nie pozbawiając swojej pogromczyni szans na napisanie wprost niemożliwej historii. W drugim, hitowym półfinale czterokrotna zwyciężczyni Rolanda Garrosa Iga Świątek zmierzy się z liderką rankingu kobiet, Aryną Sabalenką. Antycypując wydarzenia, gdyby rzeczywiście Boisson miała zameldować się w finale, a zwyciężczynią drugiego półfinału byłaby Świątek, trener Wim Fissette miałby bardzo wymagające zadanie. Polka i Francuzka dotąd ani razu nie mierzyła się w zawodowym tourze. Niemniej po takim meczu, jaki Lois stoczyła w ćwierćfinale, sztab Polki musi już zacząć myśleć o niej jako o potencjalnej finalistce. Jeśli obrończyni tytułu uda się pokonać Sabalenkę, to materiał z meczu Andriejewej może okazać się dla Belga niezwykle cenny. Artur Gac, Paryż